Wczoraj około godziny 23:00 usłyszałam pisk opon a po chwili skamlanie pieska... wybiegłam na ulicę (mieszkam na parterze), ale niestety kierowca owego auta po prostu ZWIAŁ! Piesek (młoda suczka, umaszczenie biało, szaro, brązowe-plamki, nieduża) z dwoma łapkami, nie mogący utrzymać się na nich, padał na pyszczek na ulicy... wstrzymałam dwa jadące auta, wyleciałam na ulicę, zabrałam psiaka do domu... kiedy w świetle zobaczyłam szkody wyrządzone przez kierowce... o mało nie zemdlałam. Jestem w ósmym miesiącu ciąży, taki widok dla moich oczu zwyczajnie rozkłada mi serce na części... Dramat! Owinęłam pieska bluzą, i głaskałam czekając ponad godzinę na pomoc... Pan weterynarz - oferujący usługi całodobowe- niestety miał wyłączony telefon, więc jedyne co mi pozostało to Policja. Panowie stanęli na wysokości zadania, przyjechali z panami z MPGK. Niestety, piesek prawdopodobnie tylko do uśpienia, a szkoda, bo przeurocza suczka, aż łzy do oczu napływają jak to piszę...:( Dziś mam się dowiadywać co z pieskiem, już od 5 rano nie śpię i wydzwaniam, niestety nikt jeszcze nie odbiera. Napisałam ten post do Kierowców! Jeżeli zdarzy się, bo to nieuniknione i każdego dnia się zdarza, że potrącisz zwierzę, nie odjeżdżaj obojętnie, nie zostawiaj biednego zwierzęcia samego, zagubionego, bo Ono żyje i czuje! Serca trzeba nie mieć i sumienia by tak zwyczajnie nacisnąć z powrotem gaz i odjechać. Udziel pomocy! Nie Uciekaj jak tchórz! a potem śpij spokojnie, że zrobiłeś co należało! Sytuacja wczorajsza uświadomiła mi, że Polacy to jednak laiki w kwestiach odpowiedzialności. A szkoda... bo uważamy się za naród inteligentny. Pozdrawiam Tych kierowców, którzy są jednak wyjątkami..:)
Jestem pełna podziwu Pani zachowania,takie sytuacje niestety zdarzają się bardzo często i przeważnie każdy przechodzi obok obojętnie udając ze nic się nie stało bądź myśląc że zwierze da sobie rade samo a w rzeczywistości zwierzak umiera sam w męczarniach ponieważ jest zdany na ludzi,którzy niestety w wiekszości mają mniej uczuć niż nie jedno zwierze.pozdrawiam
ona (46.113.131...) 28-05-2014 12:14
2.
Również Pozdrawiam. To jednak z mojej strony odruch bezwarunkowy, więc nie ma czego podziwiać..Mam jedynie nadzieję, że trafi choć trochę ten artykuł do kierowców. Dziękuję redaktorowi za umieszczenie go na stronie.
calineczka (31.175.243...) 28-05-2014 13:18
3.
Ostatnio podobna akcja była na Piłsudzkiego z tym, że winę ponoszą głównie właściciele puszczający psa "luzem". Pies jak to pies nie kuma o co chodzi z przechodzeniem przez ulicę. A więc pies wbiegł, a jadący ok. 80 km/h nie miał szans wyhamować i pies został przejechany, jakoś się przeturlał pod samochodem, zaczął piszczeć i kręcić się w jedną stronę jakby miał uszkodzony kręgosłup. Straszny widok, byłem w szoku, szkoda psa. Chwilę później widziałem jak właściciele pojechali do weterynarza, ale wątpię, że psa dało się uratować. Jak ktoś wie co się stało dalej z tym psem to proszę o info. Byłem w takim szoku i tak skupiony na cierpiącym psie, że nawet nie zwróciłem uwagi czy kierowca się zatrzymał. Faktem jest, że kierowca jechał trochę za szybko, ale przy tak wbiegającym na ulicę psie nawet jadąc przepisowo nie ma szans, żeby uniknąć tragedii. A ludzie to huje są ogólnie mówiąc i bardziej mi szkoda umierającego psa niż umierającego człowieka.
koleś (79.184.206...) 28-05-2014 17:30
4.
Dobrze, że są jeszcze tacy Ludzie jak Pani. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję, za takie zachowanie. Swoją drogą, kierowca to naprawdę bezduszna i beznadziejna osoba. Jednym słowem: dziad!!! Skoro niektórzy mają taką "znieczulicę" na krzywdę i ból zwierzęcia, to nie sądze, że zachowają się innaczej w stosunku do człowieka. Biedna psinka :-(
Mag (79.184.193...) 29-05-2014 15:14
5.
Do KOLESIA: to ja wiozłam psa do weterynarza, do schroniska, bo w przeciwieństwie do sytuacji opisywanej przez poprzedniczkę, żadna ze służb naszego miasta nie raczyła interweniować. Ludzie godzinę czasu dzwonili, na policję straż miejską i wszędzie słyszeli, że te służby nie są od tego. Koleżanka córki przyszła do mnie z prośbą o pomoc, więc wsiadłam w samochód i zawiozłam psa do schroniska. Na załączonych przykładach widać, że nie wszyscy policjanci, czy też strażnicy poinformowani są o obowiązkach wobec zwierząt.
Kaśka (88.156.145...) 26-06-2014 18:43
6.
okropnosc
marek (79.184.212...) 17-07-2014 15:54
7.
Dobrze, że tacy ludzie są. Bo jak widać większość się tym w ogóle nie przejmuje.