Sztych - nie wolno
Piękna sierpniowa sobota (19.VIII), w Maszewie korporacyjna sielanka. Wokół burze gradowe i nawałnice, a nad jeziorem doroczny najazd entuzjastów rekonstrukcji w strojach epoki, widowiskowy turniej stronnictw, rwące się do tańca dworne księżniczki. Oczywiście dziatwa szkolna.
Pod ręką Sławomira Smolarka do natarcia przystąpiło Bractwo Rycerskie Rota Piesza von Massow. Z atencją wobec uświęconego obyczaju, doszło do tradycyjnego spotkania męstwa, nawiązującego do niepamiętnego rytu wojskowego. Świadków widowiska zadziwia widok wiotkiej białogłowy z mieczem w dłoni, bez asysty giermka, z pasją szarżującej na tęgiego woja. Nie widząc szansy na awans społeczny, ludzie garną się do bezkrwawego fechtunku. Tu uwaga - nastanie czas, że zaczną się bić na serio.
Zmobilizowano żywą okazję do bezpośredniej konfidencji. Na miejscu zejście się ludzi honoru z rynsztunkiem, bez ochrony. Dorocznie zwoływane są igrzyska męskiej sprawności, jak na współczesność przystało - z niezłą konferansjerką. Zewsząd ruszyła wspólnota terytorialna, uzbrojona w broń białą - miecze, kordy i piki. Ze Stargardu do Maszewa 20 km, zaledwie, lecz ze Szczecina, co by nie mówić docieranie 50 km na soczystą trawę robi wrażenie, a tu… wrócić należy. Póki co kiboli w złowieszczej bieliźnie jeszcze nie widać.
Cięcie - konieczne
Mile widziane były sute kapelusze pań, pogodny siermiężny przyodziewek panów, gumowe kierpce na wysmukłych łydkach dziewcząt. Na udeptanej ziemi, owszem, powalano zawodników, żadnemu nie odbierając tchu. Kultura wyższa w pełni.
Podziwiano bezkrwawe potyczki i niekłamane walki, tradycyjne zmagania niezłomnych stronnictw, mentorów i szerzycieli niekonwencjonalnych idei. Wpadające w oko panniska przybyły na osobnicze ekspozycje, choć dziś to nie to samo co było jeszcze do niedawna. Zachwycano się męstwem szeregowych gryzipiórków, podsłuchiwano rozmowy wierszokletów, rozwichrzone dyskusje bakalarzy i przybitych reformą starcia skromnych nauczycieli.
Jakoś nie spotkałem funkcjonariusza z kadzielnicą z odpowiednimi kompetencjami, nie mam też pewności, może niedowidziałem, czy nie pojawiła się któraś z sióstr miłosierdzia z ofertą niesienia ofierze pomocy medycznej. Nie emituje się muzyki dawnej, ale wyśmienita strawa jest! Kuchnia nie zawodzi.
Słowem - wspaniała impreza, spotkanie znakomite jak na zasępioną ostatnio ziemię przypadło.