logofacebook.jpg
Witaj
3.143.168.172

Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf, czyli ubecja XXI wieku!!!

Jak funkcjonują w Stargardzie organy ścigania i wymiar sprawiedliwości.

1371445325.jpg
Ilość wyświetleń: 8937

W dniu 06 maja 2013r., Sąd Okręgowy w Szczecinie IV Wydział Karny Odwoławczy, po prawie 10 latach (włącznie z postępowaniem przygotowawczym) wydał wyrok, którym wraz z innymi 8 oskarżonymi w tej sprawie,  zostałam oczyszczona z wszystkich zarzutów postawionych przez Prokuraturę Rejonową w Stargardzie Szczecińskim.  Sąd Odwoławczy utrzymał zatem w mocy zaskarżony przez Prokuraturę wyrok wydany w dniu 01 czerwca 2012r. przez Sąd Rejonowy w Łobzie, a apelację prokuratorską uznał „za oczywiście nieuzasadnioną”.  

Wyrok jest prawomocny.

W sprawach nie reprezentował mnie adwokat, co oznacza że występowałam w swoim imieniu osobiście.

 

Prokuratura zarzuciła mi, jako byłej prezes PSS „Społem” w Stargardzie Szcz., że poprzez zawarcie umów z pracownikami i jednocześnie członkami tej spółdzielni, wyrządziłam temu podmiotowi szkodę na wartość prawie 1 mln złotych, a pozostałym postawiła zarzut działania w porozumieniu ze mną, poprzez wyrażenie zgody na te  dzierżawy, podejmując uchwałę w tym zakresie.

 

W uzasadnieniach wyroków, Sądy dwóch instancji stwierdziły jednoznacznie, że żadnego przestępstwa nie popełniono, a akt oskarżenia był absurdalny i nigdy nie powinien zostać złożony w Sądzie, przy czym wobec 3 oskarżonych postawiono zarzut podjęcia uchwały, chociaż nie uczestniczyli oni w ogóle w głosowaniu.  W wyrokach nie szczędzono mi pochwał za prawidłowe wykonywanie działań na rzecz tej firmy, którą zarządzałam w okresie  jej najgorszej sytuacji finansowej, spowodowanej przez moich poprzedników. Dzierżawy natomiast nie przyniosły żadnych strat, a tylko i wyłącznie same korzyści dla PSS, jej członków i pracowników. Wydzierżawienie obiektów spowodowało pozostawienie nieruchomości w strukturach majątkowych spółdzielni, co pozwoliło następnie syndykowi na pozyskanie bardzo atrakcyjnych kwot przy ich zbywaniu, które zaspokoiły nie tylko wszystkich wierzycieli, ale jeszcze około  kilka milionów złotych pozostało do dyspozycji spółdzielni.

W treści uzasadnień wyroków, a w szczególności wyroku prawomocnego, Sąd wprost skrytykował prokuratorów prowadzących sprawę, biegłą z zakresu rachunkowości i syndyka, jako osób niekompetentnych, mściwych i nie znających podstawowych zagadnień prawnych związanych z wykonywaną przez siebie pracą zawodową.

Wskazane zostały również fakty potwierdzające działania prokuratury zmierzające do wydłużania sprawy, między innymi poprzez powoływanie (wbrew wnioskom oskarżonych o odstąpienie od tych żądań) do przesłuchania ponad 50 świadków, którzy nawet nie wiedzieli, czego ta sprawa dotyczy, wielokrotne przekładanie terminów rozpraw z powodu niestawiennictwa prokuratora, powoływanie coraz to nowych dowodów, w tym wielotomowych akt z postępowania upadłościowego, z którymi prokurator, jako jedyna się nie zapoznała. Do tego należy jeszcze zauważyć, że  zaskarżenie wyroku przez prokurator nastąpiło w taki sposób, aby Sąd Odwoławczy przekazał sprawę do  ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Łobzie? 

Tocząca się zatem przez tyle lat sprawa z bezzasadnego oskarżenia prokuratury, obciążyła Skarb Państwa, czyli nas podatników, ogromnymi kosztami finansowymi, które dotyczą tych określonych w wyrokach, ale także tych największych, dotyczących kosztów wieloletniego postępowania prokuratorskiego i sądowego. Samych bowiem rozpraw w Sądzie Rejonowym w Łobzie było około 70.

Treść uzasadnień wyroków potwierdziła zatem moje i pozostałych uniewinnionych tezy stawiane w skargach do  Ministerstwa Sprawiedliwości na stronnicze i bezprawne czynności stargardzkiej  prokuratury, która działała na zasadzie „dajcie mi człowieka, a ja znajdę na niego paragraf”.

 

Jaka była zatem przyczyna i kto był na tyle zainteresowany tą sprawą, że pomimo jakichkolwiek podstaw  Prokuratura postawiła mi i innym absurdalne zarzuty, zniesławiając mnie i upokarzając, przy akceptacji szefa stargardzkiej prokuratury?

Dlaczego wbrew jakiemukolwiek prawu, rozsądkowi i etyce prokuratorskiej, podejmowała wręcz ubecko - sadystyczne metody, polegające między innymi na próbie pozbawienia mnie wolności, robieniu ze mnie osoby niepoczytalnej, albo przekazywanie mediom i innym osobom danych osobowych uniewinnionych, bez zachowania zasady domniemanej niewinności?

Z jakiego powodu stargardzkiej Prokuraturze zależało na przedłużaniu tego postępowania?

No i jeszcze jedno zasadnicze pytanie, a mianowicie skąd u pracowników stargardzkiej Prokuratury wystąpiło tyle negatywnych emocji, czasami wręcz oficjalnie wyrażanej nienawiści do oskarżonych oraz brak jakiegokolwiek dystansu do tej sprawy lub do osób w niej uczestniczących?

 

Podstawowym celem prowadzonego przez tyle lat postępowania, było zdyskredytowanie mnie i pozostałych uniewinnionych, aby uniemożliwić nam przez jak najdłuższy okres czasu składanie skarg na działanie stargardzkiego Sądu i stargardzkiej Prokuratury.

Postępowanie to  i podawanie przez prokuraturę do publicznej wiadomości negatywnych dla mnie informacji, miało także za zadanie uniewiarygodnić wyrażane w mediach opinie na temat powyżej wymienionych organów. 

Trwający proces dawał również niewymierne korzyści następującym po sobie prezesom, syndykowi i następnie likwidatorowi  PSS „Społem” w Stargardzie, będącej stroną w sprawie, albowiem  krzycząc „łapać złodzieja” i pozbywając się nas jako członków Spółdzielni, odwrócili uwagę od siebie, dokonując w tym czasie wyprzedaży majątku, łamania prawa, a nawet przestępstw orzeczonych już prawomocnym wyrokiem, polegających na zaborze spółdzielczego mienia. 

Na moje i innych nieszczęście, w radzie nadzorczej Spółdzielni znalazł się wujek stargardzkich sędziów. Natomiast  członkiem rady nadzorczej Spółdzielni, następnie jej prezesem, a obecnie wieloletnim likwidatorem tej firmy, była osoba pozostająca w bliskich kontaktach towarzyskich ze stargardzkim prokuratorem.

Kiedy więc w lipcu i sierpniu 2003r. uniewinnieni obecnie członkowie rady nadzorczej, przeprowadzili kontrolę i stwierdzili protokolarnie wiele nieprawidłowości i niegospodarności poprzednich zarządów Spółdzielni,  w tym sprzedaż atrakcyjnej powierzchni usługowo-handlowej członkowi Spółdzielni po bardzo zaniżonej cenie, a także kiedy rada nadzorcza nakazała mi, jako prezesowi Spółdzielni złożyć w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury,  zastępca rady nadzorczej – szwagier nabywcy, zaczął torpedować wnioski rady, wdając się z jej członkami w otwarty konflikt.  Nabywca nieruchomości jest matką ówczesnego aplikanta sądowego (obecnie sędziego) i teściową sędziny.  Do oponenta przyłączyła się również inna członkini rady nadzorczej, która przeprowadzała kontrolę i podpisała protokół w tej sprawie. Właściwe zawiadomienie  zostało jednak  złożone do Prokuratury, a sama zainteresowana oświadczyła mi, że chyba nie wiem z kim zadarłam. I miała rację.

Obrażeni członkowie rady nadzorczej organizowali przeciwko mnie i pozostałym członkom rady nadzorczej zebrania, oczerniano nas i  obiecywano pracownikom oraz członkom spółdzielni rzeczy niemożliwe do zrealizowania. Przekazywali też do gazet nieprawdziwe informacje, które po publikacjach wywierały w spółdzielcach i lokalnym społeczeństwie  przeświadczenie, że oddałam za bezcen wybranym pracownikom spółdzielczy majątek i  zarzucano mi, że zapewne pozyskuję z tego niezmiernie korzyści materialne.

Zaczęto składać na mnie skargi.  Najpierw do Państwowej Inspekcji Pracy, do Urzędu Skarbowego. Na podstawie tych skarg wniesiono dwa oskarżenia do Sądu… w Stargardzie Szcz. Państwowa Inspekcja Pracy zarzuciła mi, że kilka dni spóźniłam się z wypłatą wynagrodzeń dla pracowników, a Urząd Skarbowy zarzucił mi, że wypłaciłam wynagrodzenia pracownikom, a nie odprowadziłam od tych wynagrodzeń podatku. Oczywiście, że nie mając dostatecznych środków mogłam nie wypłacać wynagrodzeń i nie wystąpiłby wtedy obowiązek podatkowy, ale z drugiej strony, jak mogłam pozostawić tych ludzi bez środków do życia?

W  październiku 2003r. zrezygnowałam z funkcji prezesa, a już w styczniu 2004r. zostałam wezwana na Komendę Policji, gdzie dowiedziałam się, że w listopadzie 2003r. zostało złożone pierwsze zawiadomienie o popełnionym przestępstwie, polegającym na niewypłaceniu przeze mnie byłej księgowej i jeszcze jednej pracownicy odprawy pieniężnej.   W zawiadomieniu wystąpiła jeszcze kwestia dotycząca wydzierżawienia kilku sklepów pracownikom Spółdzielni. Ponieważ pracowałam jeszcze w Spółdzielni, miałam możliwość przedłożenia dokumentów potwierdzających, że nie popełniłam żadnego przestępstwa, a moje działania były wyłącznie w granicach obowiązującego prawa i możliwości finansowych Spółdzielni. Egzemplarz tych dokumentów skopiowałam również dla siebie.

I właśnie te dokumenty pozwoliły  mi na korzystne dla mnie rozstrzygnięcia sukcesywnie wytaczanych mi spraw sądowych.

Pierwsze wezwanie do Prokuratury otrzymałam natomiast w maju 2004. Miałam wówczas status świadka, a wezwanie dotyczyło pomówienia mnie przez moich następców o zabór ze spółdzielni oryginałów… dokumentów.  Już wówczas prokurator wykazała w stosunku do mnie oficjalna antypatię. Prokurator zadawała mi pytania, na które sama udzielała sobie odpowiedzi i zapisywała je w protokole przesłuchania. Stwierdziłam więc, że ja tego protokołu nie podpiszę, albowiem są to zeznania prokuratora, a nie moje. Jednocześnie oświadczyłam, że oryginały dokumentów są w biurze spółdzielni, a ja jestem w posiadaniu ich kserokopii, które już przedłożyłam na Policji. Jeszcze tego samego dnia przyniosłam do prokuratury egzemplarz dokumentów, jednakże nie zostały one przyjęte, a następnego dnia na polecenie prokurator policja dokonała upodlającego mnie przeszukania mojego mieszkania i zabrała mi… kserokopie dokumentów, których nie chciała przyjąć ode mnie prokurator. Prokurator nie wiedziała jednak, że te dokumenty są skserowane w kilku egzemplarzach i nadal jestem w ich posiadaniu.

Przeszukania dokonano także w firmach byłych pracowników spółdzielni, szukając zapewne jakichkolwiek dowodów, że jestem właścicielem spółek i pozyskuję z tego korzyści materialne.  

Oczywiście, że w tej sprawie złożyłam pismo w Prokuraturze, po którym Prokuratorzy nie mieli już wątpliwości co do mojej winy, chociaż nadal byłam tylko świadkiem w tej sprawie.

W czerwcu 2004r. prokuratura zawiesiła śledztwo i spokojnie czekała na niekorzystne wyroki w moich sprawach sądowych, które ewentualnie mogły zasilić materiał dowodowy.

W międzyczasie władze PSS-u, w tym nowy prezes spółdzielni przy akceptacji rady nadzorczej, w której byli nadal żądni zemsty członkowie spółdzielni, zamiast złożyć wniosek o upadłość, wbrew prawu wyprzedawał za grosze zajęty tytułami egzekucyjnymi majątek firmy, a nawet dopuścił się przestępstwa polegającego na zaborze spółdzielczego mienia. Władze spółdzielni planując zbycie również wydzierżawionych pracownikom nieruchomości, podejmowały niedopuszczalne wręcz czynności naruszające nawet prawa posiadania, poprzez np. wtargnięcie do sklepu jednej z uniewinnionych osób, zabór towarów i pieniędzy będących jej własnością. Należy przy tym zauważyć, że umów tych nie mógł wypowiedzieć zarząd PSS-u, a jedynie mógł to zrobić syndyk w postępowaniu upadłościowym. Oczywiście zawiadomienia do prokuratury w tych sprawach były bagatelizowane, co skutkowało systematycznym składaniem skarg przez uniewinnionych na działanie prokuratury. Dbano również o to, aby sukcesywnie dostarczać prasie informacje o tym, jaką jestem złodziejką, ile szkody i krzywdy narobiłam pracownikom, spółdzielcom i samej firmie. Skierowanie zainteresowania na mnie, odwróciło natomiast uwagę od spraw rzeczywiście podlegającym odpowiedzialności karnej.

W lipcu 2004r. ówczesny prezes spółdzielni, wszczął przeciwko mnie następną sprawę w Stargardzkim Sądzie, w której zażądał ode mnie 25 tys. zł., stanowiących zwrot poniesionych przez spółdzielnię kosztów na pokrycie  kary nałożonej przez Państwową Inspekcję Pracy. Dopiero w marcu 2005r., kiedy udowodniłam, że żądanie jest fikcyjne, gdyż żadnej kary spółdzielnia nie płaciła, prezes wycofał pozew i tym samym sprawa się zakończyła.

Jak można się było spodziewać, w lipcu 2004r., a następnie w listopadzie 2004r. zapadły w stargardzkim Sądzie skazujące mnie wyroki. W sprawach tych nie zostały uwzględnione przez sąd żadne, korzystne dla mnie  wnioski dowodowe, w tym dokumentacja, którą kserowałam pracując jeszcze w PSS. Jednakże po złożonej apelacji, wyroki te zostały w całości uchylone, a ja zostałam nimi oczyszczona z wszystkich zarzutów, przy wskazaniu w uzasadnieniu tych wyroków na chybione wnioski  stargardzkich sędziów.

Pragnę przy tym zauważyć, jak mocne musiałam mieć dowody, że bez pomocy adwokata  wygrałam sprawy z oskarżenia Urzędu Skarbowego i Państwowej Inspekcji Pracy, chociaż praktycznie nikt nie dawał mi szansy na odniesienie sukcesu w walce z tymi instytucjami, z uwagi na to, że w naszym kraju taka sytuacja jest ewenementem.

W sprawie z oskarżenia Urzędu Skarbowego Sąd Apelacyjny w uzasadnieniu zważył co następuje:

cyt. „W omawianym przypadku jak wynika z pierwszoinstancyjnych ustaleń Sądu, oskarżona objęła funkcję prezesa Spółdzielni 1 lipca 2003r. a przestała ją pełnić 31 października 2003r.  Zatem pełniła ją jedynie przez okres 4 miesięcy.  Z funkcji tej zrezygnowała nie widząc możliwości kierowania Spółdzielnią wobec jej katastrofalnej sytuacji finansowej. Taka sytuacja finansowa Spółdzielni istniała już w chwili wyboru oskarżonej na stanowisko prezesa i była wynikiem działań poprzednich władz Spółdzielni doprowadzających Spółdzielnię do upadku. Mimo licznych zobowiązań, toczących się postępowań egzekucyjnych przeciwko Spółdzielni,  oskarżona podejmowała próby uregulowania należności publiczno – prawnych, jednakże wobec istniejących zaległości powstałych pod rządami jej poprzedników były one zaliczane na ich poczet. Mając świadomość ciążącej na niej odpowiedzialności, oskarżona z własnych środków uregulowała należności podatkowe za miesiąc wrzesień 2003r.

1.      Natomiast treść uzasadnienia wyroku z oskarżenia Państwowej Inspekcji Pracy brzmi:

cyt. „W realiach przedmiotowej sprawy nie może budzić wątpliwości, że obwiniona obejmując w dniu 01 lipca 2003 r. funkcję prezesa dużej spółdzielni wzięła na swoje barki odpowiedzialność za jej losy i musiała borykać się z szeregiem problemów gospodarczych i nieprawidłowościami, które pozostawiły poprzednie zarządy. Już w chwili objęcia funkcji prezesa obwiniona miała kierować spółdzielnią będącą w złej sytuacji finansowej, zwiększały się zadłużenia, komornicy zaczęli prowadzić egzekucję na podstawie siedmiu tytułów wykonawczych. Z dniem 04 lipca 2003 r. komornik Sądu Rejonowego w Stargardzie Szcz. zajął konta spółdzielni, w sierpniu 2003 r. konta te zajął również komornik Sądu Rejonowego w Gryficach. W tych warunkach nie sposób zasadnie przyjmować, ze obwiniona poczynając od dnia objęcia stanowiska powinna ponosić odpowiedzialność wykroczeniową za stwierdzony stan wyczerpujący znamiona wykroczeń. Sąd Rejonowy sam przyznaje, że w spółdzielni nie wystarczało środków pieniężnych na wypłatę w terminie wynagrodzeń, przy czym stanu takiego nie wywołało jakiekolwiek działanie obwinionej. Wymieniona podjęła przy tym kroki, aby wyeliminować zastane przez nią nieprawidłowości, z którymi sukcesywnie zapoznawała się w ramach pełnionej funkcji. Obwiniona złożyła w banku akumulację w celu zarezerwowania środków na wypłaty dla pracowników i środki te przekazywała na wynagrodzenia ratami, w miarę ich pozyskiwania.

Nie ulega wątpliwości, że stwierdzone w spółdzielni nieprawidłowości nie były wynikiem zaszłych działań obwinionej, a ona sama nie była wobec nich bierna, na miarę swoich możliwości już od samego początku podejmowała kroki, aby te nieprawidłowości sukcesywnie eliminować i działania te były skuteczne. Nie sposób zatem odmówić racji obwinionej, że w zaistniałych okolicznościach obarczanie obwinionej winą za stwierdzony stan nie dałoby się pogodzić z poczuciem sprawiedliwości.”     

Po zakończeniu tych spraw, w dniu 11.02.2005r. prokuratura wydała postanowienie o podjęciu zawieszonego w czerwcu 2004r.  śledztwa. Nadal w sprawie nie występowali nawet podejrzani.

W lipcu 2006r. złożyłam skargę do Ministerstwa Sprawiedliwości na dwukrotne niesłuszne mnie skazania przez stargardzki Sąd i wskazałam stronniczość tegoż Sądu w ocenie materiału dowodowego. Poinformowałam również w tym piśmie o naruszanie prawa przez jedną z sędziów, która np. wyłączyła jawność rozprawy kierując się przesłanką, że na sali sądowej jest… ciasno i duszno.  Oczywiście, opisałam również sytuację, w której doszło do konfliktu z matką i teściową sędziów.  Dnia 26.09.2005r. otrzymałam retoryczną odpowiedź z tego Ministerstwa, iż „z ustaleń poczynionych w Sądzie Rejonowym w Stargardzie Szcz.” nie wynika, że doszło do naruszenia moich praw, bo mogłam przecież skorzystać z wniesienia apelacji, co też uczyniłam. Jak wynika z powyższego Sąd w Stargardzie Szcz. wiedział o złożeniu tejże skargi i miał świadomość, że będę o sprawiedliwość walczyć nadal, tym bardziej, że w tym czasie  25.09.2005r. wybory parlamentarne wygrał PiS, obiecujący rewolucję w systemie prawnym, w tym właśnie w działaniach wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania.

Już w dniu 27.09.2005r. wieczorem, funkcjonariusz Policji przyniósł mi wezwanie do stawiennictwa następnego dnia w Prokuraturze, ale w charakterze… podejrzanej o czyny określone w art. 296 par.1  kk. W dniu 28.09.2005r. prokurator postawiła mi zarzuty, ale nie z artykułu, który wskazała w wezwaniu, tylko z art.218 par.1 kk, tj. złośliwe i uporczywe naruszanie praw pracowniczych poprzez niewypłacanie im wynagrodzeń. Pismem z dnia 05.10.2005r. wniosłam zażalenie na te zarzuty i wskazałam w nim na powyżej wymienione, prawomocne wyroki w tych sprawach, których uzasadnienia nie dosyć, że mnie uniewinniały od postawionych mi obecnie zarzutów, to jeszcze pozytywnie oceniono w nim podejmowane przeze mnie czynności zawodowe.

Będąca już w posiadaniu powyżej wymienionych wyroków prokurator, ponownie wezwała mnie na dzień 19.10.2005r. Tym razem zarzuciła mi powyższe przestępstwo i dodała następny zarzut dotyczący wyrządzenia szkody Spółdzielni w wysokości prawie 1 mln złotych, poprzez wydzierżawienie pracownikom tej firmy majątku spółdzielni na preferencyjnych warunkach, tj. o czyny określone w art. 296 par.1 kk.

Po postawieniu mi tych ostatnich zarzutów prokurator, wręczyła mi do podpisania protokół, w którym wbrew stanowi faktycznemu wpisała, iż nie posiadam stałego miejsca pobytu (stanowi to przesłankę do tymczasowego aresztowania), a następnie kiedy tego protokołu nie podpisałam, wręczyła mi przygotowane już skierowanie na badania psychiatryczne, albowiem stwierdziła, że posiada wątpliwości... co do mojej poczytalności? Termin badania został ustalony na dzień następny.

Mając świadomość, że działania te zmierzają do pozbawienia mnie wolności oraz zdyskredytowania, aby uniemożliwić mi tym samym pisanie dalszych skarg i zażaleń na  Prokuraturę i Sąd, w obawie przed przymusowym umieszczeniem mnie w szpitalu psychiatrycznym na obserwacji, w trakcie badania przez biegłych przedłożyłam im pisemne zaświadczenie od specjalisty w tej dziedzinie stwierdzającą, że jestem jednak poczytalna, jednakże przez toczące się sprawy sądowe i prokuratorskie oraz niekorzystne dla mnie publikacje, stanowiące niesamowite obciążenie psychiczne, popadłam w zaburzenia z kręgu nerwic.  Nie mogąc zakwestionować powyższego zaświadczenia, biegli sądowi nie mieli podstaw do kierowania mnie na badania szpitalne. W opinii biegli potwierdzili mój stan określony w zaświadczeniu, przy czym zauważyli oni zgodnie, że na poprawę mojego stanu zdrowia wpłynie szybkie zakończenie toczącego się postępowania – bez względu na wynik końcowy.

Po przeprowadzonym badaniu, kiedy wiadomo już było, że plany prokurator się nie powiodły, wysłała ona do mnie i do 36 różnych osób, które nie składały na mnie zawiadomienia o popełnionym przestępstwie informację, że Prokurator kieruje mnie na badania psychiatryczne ponieważ ma wątpliwościach co do mojej poczytalności, pouczając ich jednocześnie o przysługującym im prawie... uczestniczenia w przedmiotowym badaniu.

Nie jestem w stanie opisać, co się wówczas ze mną działo, ale w tej bezsilności rzeczywiście pomyślałam o samobójstwie i gdyby nie rodzina i przyjaciele, to zapewne doszłoby do tragedii. Ta kobieta z premedytacją próbowała mnie zniszczyć i doprowadzić do załamania psychicznego, z taką desperacją, że nie zważała nawet na mogące wystąpić konsekwencje.

Na działanie prokurator złożyłam skargę do szefa stargardzkiej Prokuratury. Odpowiedź na moją skargę otrzymałam dopiero 20.03.2006r.  Oczywiście prokurator nie zauważył w działaniu swojej pracownicy żadnych nieprawidłowości, jak również nie widział różnicy pomiędzy poczytalnością, a depresją, czy nerwicą. Zresztą, jak mógł nie akceptować takiego działania, kiedy na rozprawie sądowej w dniu 10.03.2009r. wykazał swój osobisty stosunek do tej sprawy, pomawiając mnie o sponsorowanie artykułów prasowych pisanych na moją korzyść i tym samym na niekorzyść sądu i prokuratury.

Śledztwo w sprawie zostało zakończone i akt oskarżenia przekazano do stargardzkiego Sądu w dniu 30.12.2005r. Głównymi świadkami oskarżenia zostali moi poprzednicy, którzy jak stwierdzono w powyższych wyrokach doprowadzili spółdzielnię do krytycznej sytuacji finansowej oraz inne osoby, przeciwko którym toczyło się jeszcze śledztwo na podstawie złożonego przeze mnie w sierpniu 2003r. zawiadomienia o popełnionym przestępstwie, a umorzone następnie w czerwcu 2006r.

W stan oskarżenia zostali postawieni także członkowie rady nadzorczej, którzy w jawny sposób przeciwstawiali się negatywnej postawie  prokuratorów lub sędziów i pisali na nich skargi.

Akt oskarżenia został złożony właśnie w stargardzkim Sądzie, w którym już dwukrotnie zostałam niesłusznie skazana, a w takich okolicznościach nie można było dać wiary, że stargardzki Sąd w sposób bezstronny rozstrzygnie tę sprawę. Artykuły prasowe w tej sprawie spowodowały, że prezes stargardzkiego Sądu (ja nie posiadałam takiego prawa), pomimo iż wyznaczony już został termin rozprawy, wystosował wniosek o przekazanie sprawy innemu sądowi, licząc zapewne, że wniosek ten zostanie odrzucony.

Jednakże, na mocy postanowienia  Sądu Najwyższego z dnia 16 marca 2006r., sprawa została przekazana Sądowi Rejonowemu w Łobzie. Sąd Najwyższy uzasadnił swoją decyzję wskazanymi powyżej skargami na Sąd i Prokuraturę oraz faktem, iż w sprawie wystąpiły powiązania rodzinno – towarzyskie pracowników tychże instytucji z uczestnikami postępowania, zainteresowanymi niekorzystnym dla mnie i innych rozstrzygnięciem sprawy. Wymienieni zostali z nazwiska małżeństwo stargardzkich  sędziów. Sąd Najwyższy zauważył w uzasadnieniu również: „Niewątpliwe jest, że sprawa budzi ponadprzeciętne zainteresowanie przynajmniej części społeczności Stargardu Szczecińskiego, o czym świadczą publikacje – dodać należy niezbyt korzystne dla stargardzkich organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości – lokalnej prasy”.

W dniu 13 grudnia 2005r. wydane zostało postanowienie o wszczęciu dla spółdzielni postępowania upadłościowego, a ustanowiony syndyk bardzo zaangażował się w tą sprawę i  z zapałem wspierał poczynania prokuratury wydając na mnie nawet negatywne wyroki na łamach prasy.

Syndyk, robiąc medialne przedstawienie, w asyście policji i prasy przejął od byłych pracowników spółdzielni dzierżawione przez nich obiekty i oczywiście je sprzedał.

W czasie trwającego procesu syndyk złożył w nim wniosek o naprawienie szkody w wysokości prawie 1 mln zł. i założył mi i innym następną sprawę sadową o ponad 1 mln zł. odszkodowania, powołując się oczywiście na zarzuty prokuratorskie.  Następnie wniósł o zawieszenie tej cywilnej sprawy do czasu wydania prawomocnego wyroku w sprawie z oskarżenia prokuratorskiego.

Po zakończeniu postępowania upadłościowego, w lipcu 2009r. spółdzielnia została postawiona w stan likwidacji, a członkowie zażądali podziału kilkumilionowego kapitału, który pozostał na koncie firmy, w przeciągu roku od podjęcia uchwały w tej sprawie.  Likwidatorem została koleżanka stargardzkiego prokuratora, a wujek sędziów jest nadal w radzie nadzorczej. Tocząca się sprawa była do chwili obecnej usprawiedliwieniem dla likwidatora, która przez 4 lata nie zakończyła likwidacji i nie wypłaciła udziałów, pomniejszając je o wartość pobieranych chociażby wynagrodzeń i diet dla rady nadzorczej, ponieważ obiecywała członkom znaczne zwiększenie kapitału do podziału po uzyskaniu od nas odszkodowań.

 

Powyższa sprawa ujawniła, jak funkcjonują w Stargardzie Szcz.  organy ścigania i wymiar sprawiedliwości.

Ponieważ jestem magistrem ekonomii, ukończyłam  studia podyplomowe na wydziale prawa, posiadam doświadczenie zawodowe, w odpowiednim czasie skserowałam dokumenty i mam pomimo wszystko silną osobowość, to tracąc przez ten czas tak wiele, poradziłam sobie, aby udowodnić swoją niewinność.

Jednakże zastanawiam się, co w mojej sytuacji zrobiła by osoba nie posiadająca  tych przymiotów. Dzisiaj już wiem, jak łatwo jest zniszczyć człowieka za pomocą uprawnień przyznanych w zupełnie innym celu i jak prosto można wykorzystać ważne instytucje dla załatwienia własnych korzyści.

Najtragiczniejsze jest jednak to, że jedna z oskarżonych, nie doczekała się ostatecznej rehabilitacji, albowiem na 2 miesiące przed ogłoszeniem prawomocnego wyroku, zmarła w wyniku choroby  nowotworowej, z którą musiała walczyć przy obciążeniu jej fikcyjnymi zarzutami.

(Tekst poprawiony przez autorkę)

Zofia Wiecha - 17-06-2013


Artykuły powiązane:
  • Prokuratura w Szczecinie – to nie koniec! (28-04-2017)

  • Śledztwo na finiszu (10-04-2017)

  • Tajemnicza śmierć stargardzianki (02-06-2015)

  • Fałszywy alarm (22-07-2014)

  • Gminny stan porządku publicznego (02-06-2014)

  • grafika_zmienna/banery/baner_180_1682406510.gif
    1.
            ale o co chodzi?, za krótki ten tekst zeby coś było z niego zrozumieć.
    puszek (88.156.147...) 17-06-2013 09:17
    2.
            Prywatne sprawy załatwiajcie między sobą.
    temida (88.156.147...) 17-06-2013 09:21
    3.
            *1. Tekst bardzo emocjonalny, zawierający istotę siermiężnej rzeczywistości. Szkoda, że rozżalenie Pani Zofii gubi wiele niebagatelnych treści. *2. Jest faktem, że jakość działania instytucji zajmujących się tzw. sprawiedliwością woła o pomstę do Nieba! *3. Dlaczego Autorka, oczekująca publicznej aprobaty dla swoich działań, przedstawiając konflikt ogranicza sens sporu do zderzenia z prokuratorami i sędziami? Na lokalnym gruncie sprawa dziesiątek spółdzielców zabarwiona jest nie tylko wymykającym się kontroli biznesem, przede wszystkim powiązaniami towarzyskimi, koteryjnymi i rodzinnymi. *4. Dziesiątkami lat, aż do ustrojowego się przepoczwarzenia, tutejsza PSS była dumą sektora spółdzielczego i miasta. Skoro „systemowo” po roku 1989 postanowiono o prywatyzacji „ideowo obcej” struktury, w formule oficjalnego zaniechania wzięto byka za rogi. Zaczęło się darcie sukna, nieprzypadkowo z dnia na dzień ubywało papierów. *5. Pojawiły się dwa ośrodki decyzyjne, nad którymi zabrakło kontrolnej zwierzchności - kładźże się dusza, piekła nie ma! *6. Kto wyjaśni, jak mógł splajtować spożywczy Sam na rogu Dworcowej i Mickiewicza, funkcjonujący na atrakcyjnym szlaku od dworców PKP/PKS do targowiska, sklep w najlepszym punkcie handlowym miasta? I z jakiej symulacji wynikał rachunek, że lepiej dzierżawić w SDH powierzchnie, niż z kupcami konkurować na rynku? *7. Spółdzielców podzielono obietnicami, obie strony (koterie) cichaczem informowały organa, zanosząc „dowody” komu popadnie. W przeciąganiu „faktów”, przechwycenie majątku przez jedną ze stron było niemożliwe. *8. W świecie, w którym dominuje chciwość, szczególnie na prowincji, nie było wyjścia - wszyscy polegli. Dziś liżemy rany, przeminęły nadzieje; już nie wrócą. Liczymy poległych i przegranych. Otrzymaliśmy dowód, że nie mamy pojęcia o współdziałaniu. Okaleczeni swobodą „wolnego wyboru” zapomnieliśmy o granicach, które niestety „zawsze są”… *9. Czas na słowa „grochem o ścianę”: przewiny i grzechy ludziom w togach nie sposób w naszym grajdole odpuścić!
    da Videk (81.190.35...) 17-06-2013 11:31
    4.
            tylko da videk zauważ że chcieli powieźć tę Panią Zofię. A tu zonk - dziś jesteś mądrzejszy spoglądając wstecz, efekt nie ma dziś Społem w Stargardzie Szczecińskim.
    była pracownica (88.156.158...) 17-06-2013 16:32
    5.
            Suma summarum tego typu instytucja mogła istnieć w naszym mieście w wielu miastach w Polsce Społem prowadzi swoją działalność i wychodzi na tym nie najgorzej miedzy innymi w Warszawie dając przy tym zatrudnienie wielu osobą nie na takich warunkach jak Tesco czy Kaufland czy inni. Ale została rozgrabiona przez pseudo przedsiębiorców a ci co chcieli coś w tym kierunku zrobić po prostu powieziono nie ze względów politycznych tylko ze zwyczajnej chciwości to taki lokalny "Układ Zamknięty" jakich wiele w tym kraju !!!!
    wolf (89.229.98...) 17-06-2013 18:33
    6.
            ****
    Misiu (88.156.154...) 18-06-2013 10:00
    7.
            Smutna i ponura to historia. Ileś tam lat wyrwanych z życiorysu i co tu dużo mówić, bezpowrotnej utraty zdrowia. Szacunku godzien upór Pani w tej, zdawać by się mogło, nierównej walce o sprawiedliwość w dżungli popapranego prawa. Najgorszemu wrogowi nie życzyłbym takiej gehenny. W tekście użyła Pani niezrozumiałych dla mnie zwrotów, które pozwoliłem sobie wkleić z oryginału: "oryginałów&hellip, w charakterze&hellip, jest&hellip, mi&hellip, należności publiczno &ndash". Może ktoś jest w stanie nieco przybliżyć znaczenie tych zwrotów?
    Bywalec (83.8.170...) 18-06-2013 11:50
    8.
            Pani Zosiu a jaki w tym był udział radcy prawnej Magdaleny Śmieciuch? Z tego co pamiętam prasa pisała że ona również tam palce maczała.
    SDH (77.253.154...) 18-06-2013 12:00
    9.
            Oczekuję podania do publicznej wiadomości kto i w jakim okresie był Prezesem i v-ce Prezesem Spółdzielni PSS Społem w latach 1988 - do upadku ! Imiona i nazwiska oraz okres w jakim czasie pełnił/a funkcje kreującą stan gospodarczy i finansowy spółdzielni.
    ciekawski (37.128.125...) 18-06-2013 12:15
    10.
            Cenzura jak za komuny na tym forum!!!*****
    sqn (83.21.90...) 18-06-2013 16:29
    11.
            Uprzejmie informuję, iż w dniu 15 czerwca przesłałam do pana Tomka Cywki pierwotnie opublikowany tekst, jako materiał informacyjny w sprawie, do dziennikarskiego opracowania. Załączyłam również dokumenty, mające na celu uwiarygodnienie tychże informacji. Tekst został jednak skopiowany i wklejony bez żadnego opracowania. Natychmiast, po powzięciu wiedzy o opublikowaniu tegoż tekstu, w dniu 17 czerwca napisałam maila do Pana Tomka o treści: „Witam Panie Tomku, jestem w szoku, że opublikował pan ten tekst w całości. Tak, jak napisałam w mailu przedstawiłam Panu informacje na temat sprawy PSS i myślałam, że opracuje je Pan w sposób dziennikarski, a nie kopiuj i wklej. Taką czynność mogłam przecież sama wykonać. Sądziłam również, że będzie pan chciał zapoznać się z dokumentami, które potwierdzą, to co opisałam. Przykro mi bardzo, bo uwielbiam Pana stronę. Proszę zatem o usunięcie tekstu z Pana strony internetowej w bezzwłocznym terminie”. Kiedy zadzwoniłam do Pana Tomka, otrzymałam odpowiedź, że usunięcie tekstu nie jest możliwe do zrealizowania. Napisałam zatem następnego maila: „Witam, Panie Tomku, skoro Pan twierdzi, że nie może Pan usunąć tekstu, to proszę go natychmiast zastąpić poniższym, bez nazwisk. Niestety nie miał Pan prawa zamieścić tekstu napisanego przeze mnie ponieważ tak, jak napisałam był on jedynie materiałem informacyjnym do opracowania dziennikarskiego”. Dopiero po tym mailu tekst został zamieszczony w obecnej formie. Nie ukrywam również, ze po tylu latach nękania mnie, sprawę wraz z dokumentami przekazałam do publikacji w mass mediach oraz jako skargę do Ministerstwa Sprawiedliwości i Prokuratury Generalnej. Jednakże przyjmujący ode mnie sprawę dziennikarze sami opracowują temat w oparciu o zdarzenia przeze mnie opisane, a potwierdzone dokumentami w postaci między innymi wyroków, pism, czy artykułów prasowych. Pozdrawiam bardzo serdecznie Zofia Wiecha
    Zofia Wiecha (88.156.154...) 19-06-2013 12:05
    12.
            Czemu nikt nie poda do publicznej wiadomości informacji z postu 9. To może być bardzo ciekawe, szczególnie dla osób nie znających od wewnątrz SPP Społem w Stargardzie.
    też ciekawa (83.12.47...) 19-06-2013 13:44
    13.
            Pani Zofio !Gratuluję siły,samozaparcia,hartu ducha i wreszcie zwycięstwa ! podziwiam Panią i życzyłabym sobie tak prawych ludzi we władzach miasta,samorządach,parlamencie!Pozdrawiam serdecznie !
    Ewka (31.61.245...) 19-06-2013 14:04
    14.
            Interesujący przypadek… Pani Wiecha podrzuca Redakcji roboczy (?) materiał do adiustacji, a jak nie - do opracowania!? Z e-„rękopisu” wyraźnie jest niezadowolona, zależy jej jednak na własnym przekazie do szerokiej opinii. Dlaczego sama zaskoczona jest wielowątkową publikacją, do tego autoryzowaną? W zaistniałych okolicznościach, w moim przekonaniu, do rozpowszechnienia rewelacji dojść nie powinno. Gdyby Pan Redaktor na podstawie przesłanej mu e-noty dopuścił się nicowania cudzego tekstu, a bez spotkania z Autorką tete-á-tete trudno o obiektywne w sprawie opinie, przyjąłby na swoje sumienie wszystkie możliwe odpowiedzialności, z etyczną włącznie. Zaskakujące też zdają się pretensje Autorki w obszarze nazwisk… W niewielkim mieście, w którym „wszyscy znają każdego”, własna martyrologia konkretnej aktywistki, bez opozycji wielu stargardzianom znanej z imienia, nie może być medialnym problemem, najwyżej famą, pogłoską nadającą się na języki przy kawiarnianych stolikach. Fakt, mimo braku równowagi, społecznie ważna kwestia zaistniała w miejskim e-publikatorze. Pani Wiecha nie mogła zapomnieć o latach, w którym to czasie potykała się z lokalnymi przeciwnikami spółdzielczej „prywatyzacji”. Nie mogła nie pamiętać o „wydziedziczonych” koleżankach i kolegach, jak i ona sama rozżalonych. Dziś wielu z nich z trudnością godzi się z cudzą satysfakcją, ale… Jak to, nie mieli w szarpaninie „czyje co je” argumentów? Z tego co ogólnie mówi ulica, chcieli w Społem, które rzeczywiście było dobrem wspólnym, „tylko” pracować. Czego więc im w staraniach własnościowych zabrakło - zaczepności, przebojowości, dowodów, argumentów, danych źródłowych? A może „tylko” systemowego szczęścia instytucji orzekającej o sprawiedliwości, fartu państwowego aparatu funkcjonującego na głuchej prowincji? Ciekawa zdaje się kwestia milczących oponentów - jak to, nie było „takich”? Ależ nie, byli i zapewne są jeszcze, lecz w e-jeremiadzie Pani Zofii nie zostali zauważeni. Czy usuniecie się w cień, ustąpienie spółdzielców wobec cudzej „wygranej” jest ich moralną ujmą? Szkoda, bo fizyczna i materialna kapitulacja jest uszczerbkiem, i będzie niezagojonym zranieniem. Redakcji należą się słowa uznania. Niestety, z przyzwoitości i odwagi rzadko korzystamy.
    da Videk (81.190.35...) 19-06-2013 14:11
    15.
            Panie da Videk, nie chciałabym z panem wdawać się w polemikę, bowiem jak sadzę, posiada Pan wyłączność na wiedzę i własne racje, jednakże wyjaśnienia wymaga fakt, że opisania wymagały chronologiczne zdarzenia, językiem dostępnym dla każdego odbiorcy tekstu. Trudno oczekiwać, że przy tak ogromnej ilości przesłanej dokumentacji, pisanej w większości prawniczym językiem, opracowany zostanie materiał przedstawiający w formie dosłownej dramat, jaki mnie okaleczył, a jaki może spotkać w tym kraju każdego, niewygodnego człowieka. Podawanie tej informacji do publicznej wiadomości ma natomiast służyć nie tylko oczyszczeniu mnie z pomówień, ale również ma za zadanie obnażyć z pozorów instytucje, zobowiązane w szczególności dbać o bezstronność i rzetelność, bez żadnych układów i osobistych powiązań. Nawet nie ma Pan pojęcia, jak bardzo bym chciała już o tym wszystkim zapomnieć, ale niestety nie jest to możliwe. Panie da Videk, zrozumieć mnie jednak może wyłącznie ktoś, kto osobiście tego doświadczył, a nie np. Pan, parający się anonimowo filozofią na forum internetowym, który z reguły krytykuje wszystko bez żadnych podstaw merytorycznych. Zdrówka Panu życzę i odrobiny pokory. Zofia Wiecha
    Zofia Wiecha (88.156.154...) 20-06-2013 06:53
    16.
            hahhahha tekst poprawiony przez "autorkę". hahha autorka z Bożej łaski, samo to nazwisko tow Stargardzie synonim tego co najgorsze co może być w gospodarowaniu się cudzym dobrem i psuciu wszystkiego czego się nie dotknie. Hahahha "autorka" przedstawia wyrok i uzasadnienie sądu ale...ale go poprawia.. Nosz ludzie czy wy oczu nie macie?!!!
    star66 (93.229.146...) 20-06-2013 23:55
    17.
            star66 Szkoda ,że ciebie rodzice nie poprawili. Czuję ,że ty jesteś jednym z tych prezesów albo sam maczałeś paluszki z panią Ziel.... i znanym stargardzkim prokuratorem w tym świństwie.
    jester4x (81.109.96...) 21-06-2013 08:00
    18.
            Tutaj nie można wpisać nazwisk tych co zarządzali spółdzielnią ale ktoś wpisał na stronie staragardzka.pl http://www.stargardzka.pl/aktualnosci/2285-zofia-wiecha-niewinna.html
    Spółdzielca (81.109.96...) 21-06-2013 08:30
    19.
            "Prezecież to żadna tajemnica. W zarządach od roku byli 1990-1996 Waldemar Szulczewski, 1996-2002 Nikodem Kaczmarek,Marek Stankiewicz, Jolanta Paszkiewicz 2002 przez kilka miesięcy-Marek Stankiewicz 2002-2003 Lilia Półtorak 2003 przez kilka miesięcy-Zofia Wiecha 2004 przez kilka miesięcy-Teresa Zakrzewska 2004-2005 Ireneusz Maćkowiak 2005-2009 Anna Zielińska przy Syndyku Andrzeju Sondeju od 2009 do chwili obecnej likwidatorką jest Anna Zielińska, która unika zakończenia i wypłacenia nam członkom spółdzielni pieniędzy" Zródło: stargardzka.pl
    rys (77.251.208...) 21-06-2013 09:36
    20.
            http://fakty.interia.pl/prasa/news-fakt-pieniadze-po-na-sukienki-zony-premiera,nId,984548
    P.O.P. (77.253.158...) 21-06-2013 12:31
    21.
            TAK WYGLĄDA POLSKI WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI!!! http://polskalokalna.pl/wiadomosci/malopolskie/news/skandal-w-prokuraturze-sledczy-dzieki-kolegom-mogl-uniknac,1929546,3286
    P.O.P. (77.253.158...) 21-06-2013 12:45
    22.
            Cytat z Money.pl "Garnitury za pieniądze partii trafiły do rejestru korzyści? Ruch Palikota pyta PO Rzecznik Ruchu Palikota Andrzej Rozenek uważa, że gdyby okazało się, iż politycy PO, którzy otrzymali garnitury kupione za partyjne pieniądze, nie wpisali tego faktu do rejestru korzyści i nie odprowadzili podatku od darowizny, to doszłoby do złamania prawa podatkowego. Rozenek pytał dziś na konferencji prasowej, który polityk Platformy otrzymał garnitury nabyte z publicznych pieniędzy. - Interesuje nas lista nazwisk, kto konkretnie, czy był to premier Donald Tusk?, minister Sławomir Nowak?, Joanna Mucha? - pytał. Ruch Palikota chce też wiedzieć, czy polityk PO, który otrzymał garnitur, wpisał go do rejestru korzyści, czy odprowadził podatek od darowizny i czy wpisał ten fakt do podatkowego zeznania rocznego PIT. Sądząc po markach, to są garnitury bardzo drogie - zauważył Rozenek. Jak ocenił, osoba, która otrzymała garnitur, miała obowiązek odprowadzić podatek od darowizny. Chcemy wiedzieć, czy są w Polsce święte krowy, które mogą nie płacić podatku - zaznaczył Rozenek. Rozenek podkreślił, że gdyby okazało się, iż politycy PO - którzy otrzymali garnitury - nie wpisali tego faktu do rejestru korzyści i nie odprowadzili podatku od darowizny, to doszłoby do złamania prawa podatkowego. Każdy obywatel, w tym również posłowie, politycy powinni przestrzegać przepisów prawa podatkowego - mówił. Poseł RP Michał Kabaciński przypomniał, że zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora do rejestru korzyści należy zgłaszać informacje o darowiźnie otrzymanej od podmiotów krajowych lub zagranicznych, jeżeli jej wartość przekracza 50 proc. najniższego wynagrodzenia pracowników za pracę, obowiązującego w grudniu roku poprzedzającego, określonego przez ministra pracy. Według Kabacińskiego cena garniturów nabytych przez PO na pewno przekracza 50 proc. najniższego wynagrodzenia pracowników za pracę. O kupowaniu przez Platformę z pieniędzy partyjnych m.in. drogich garniturów donosiły ostatnio media."
    P.O.P. (77.253.158...) 21-06-2013 13:17
    23.
            hej pop pomigały ci się tematy - załóż cienki anonimie jak ci się wydaje temat i wypisuj do woli
    x (88.156.146...) 24-06-2013 14:24
    24.
            prawda osadzie w naszym miescie kpina z prawa powinny osoby sprzatajace sad wziazc sie za sadzenie a nie osoby niby znajace prawo a dzialajace niezgodnie z prawem ukrywajace sie za parawanem imunitetu
    czlowiek (37.47.233...) 28-06-2013 15:15
    25.
            czlowiek (37.47.233...) chciałeś dowalić sadownikom, czy może napisać co sądzisz o sądzie?
    opa (83.11.218...) 29-06-2013 11:45
    26.
            nikomu nie dowalam tylko w stargardzie sad nie jest sadem dziala niezgodnie z konstytucja i ustawami lamie prawo
    czlowiek (37.47.230...) 29-06-2013 16:51
    27.
            P. Zosiu nigdy jakoś nie było nam po drodze, ale gratuluję szczerze roztrzygnięcia, zawsze uważałem, że takie "postawy" choć kosztowne, sprawiają w jakimś ułamku, iż poprawia się zły stan wielu rzeczy, instytucji, ludzi..
    z widzenia (81.190.34...) 30-06-2013 10:04
    28.
            człowiek - i tu Cię popieram. Sama miełam taki przypadek ze na salę nie wpuszczono poszkodowanych i swiadków a oskarzyciel publiczny trzymał drzwi i nikogo nie wpuszczono na salę, aobwinionego uniewinniono chociaz wina jego była niepodwazalna! Prawda panie Andrzeju D******!?
    kociol (89.229.97...) 03-07-2013 14:33
    29.
            Zapamiętam nazwiska z postu 19.
    lala (88.156.155...) 04-07-2013 23:37
    30.
            Pani Zosiu, ja zawsze panią szanowałam i wiem bardzo dobrze jak bardzo ludziom pani pomagała. W Polsce, a szczególnie w Stargardzie niestety niszczy się ludzi kompetentnych i wykształconych jak pani, a na stołki wsadza się betony polityczne i układowiskowe. I dlatego mamy, jak mamy!!! Nie mogę uwierzyć, że w dzisiejszych czasach coś takiego podłego mogło panią spotkać, a sadystów chroni immunitet. O odszkodowanie do skarbu państwa pani Zosiu.
    Eliżka (81.138.21...) 23-07-2013 22:43
    31.
            cala prawda o sadzie stargardzkim jak za komuny tyko gdzie kontrol sedziow presesi sadu do wymiany i wtedy moze sad bedzie dzialal zgodnie z prawem a nie nagminnie lamal prawo ale tak jest w stargardzie trzeba zmian w osobach zarzadzajacych instytucjami
    staegardzianin (46.134.86...) 26-08-2013 14:14
    32.
            Ciekawe czy stargardzkie społeczeństwo a wtym byli członkowie byłego PSS [mający tam jeszcze dotąd nie zwrócone im wkłady -doczekają się kiedyś PRAWDZIWEJ a nie DOTYCHCZASOWEJ SPRAWIEDLIWOSci ? ,czy nadal będzie tak JAK ZWYKLE ?.
    były członek (81.190.39...) 29-10-2013 23:55
    Dodanie opinii jest jednoznaczne z zatwierdzeniem regulaminu
    Autor:
    Dodanie wiadomości jest jednoznaczne z zatwierdzeniem regulaminu
    Autor:
       Polecane przez INFO
    baner_5_1570135131.jpgbaner_8_1658156824.jpgbaner_9_1570642654.jpgbaner_10_1570145489.jpgbaner_13_1587714979.jpgbaner_21_1672648553.jpgbaner_28_1677653215.jpgbaner_30_1680645093.jpgbaner_31_1695228839.pngbaner_32_1708625514.jpgbaner_33_1708625553.jpg
    Copyright © Regionalny Informator Internetowy
    info..pl M. Cywka
    Robotnicza 9b
    73-110 Stargard
    tel. +48 609 804 424 / 91 578 42 10
    e-mail: info.wiadomosci@gmail.com