Maria Panna Nilu - do wygrania w naszym konkursie.
Artykuł sponsorowany
Ilość wyświetleń: 1420
Mijają już dwadzieścia dwa lata od czasu krwawych wydarzeń w Rwandzie, które na
zawsze zmieniły oblicze Afryki. Ludobójstwo w Rwandzie pochłonęło, jak podają różne
źródła, od 800 tysięcy do ponad miliona ofiar. Liczby te zatrważają, zwłaszcza jeśli weźmie
się pod uwagę, że eksterminacja plemienia Tutsi trwała jedynie trzy miesiące, a ogromnej
części mordów dokonali cywile.
Napastnicy uzbrojeni w maczety, noże i topory przemierzali okolice, kierując się ku
domostwom Tutsi, których adresy wyczytywane były przez spikerów radia RTML. Niestety, to nie
koniec tej ponurej statystyki. Po obaleniu rządu Hutu blisko 2 miliony osób należących do tego
plemienia opuściło Rwandę i przedostało się przez granicę do Burundi, Tanzanii, Ugandy i Zairu
(obecnie Kongo), w obawie przed odwetem Tutsi, którzy przejęli władzę w państwie. Wśród
uciekinierów byli również czołowi działacze odpowiedzialni za zaplanowanie i przeprowadzenie
ludobójstwa. W ten sposób nienawiść etniczna zamiast wygasnąć, rozlała się na obszar Kongo i
doprowadziła do kolejnej wojny domowej. W wyniku kilkuletnich walk zginęło prawie 5,5
miliona mieszkańców Afryki, co dało wojnie w Kongo niechlubny tytuł najbardziej krwawego
konfliktu zbrojnego od czasu II wojny światowej.
Dopuszczenie do ludobójstwa w Rwandzie jest uważane za największą w historii klęskę
ONZ. Rada Bezpieczeństwa ONZ, uznawszy walki etniczne za wewnętrzną sprawę państwa,
zakazała stacjonującym na terenie tego kraju korpusom jakiegokolwiek angażowania się w
konflikt, a następnie przeprowadziła ich ewakuację. Brak reakcji międzynarodowej utwierdził
bojowników Hutu w bezkarności. Nie wahali się oni przed atakowaniem szkół ani placówek
misyjnych, w których ich ofiary szukały schronienia. Po masakrze zaczęto zadawać pytania, kto
jest za nią odpowiedzialny. Oczywiście, dłonie, które zadawały śmierć należały do Hutu, lecz czy
milczące przyzwolenie na rzeź nie uczyniło państw zachodnich współwinnymi zbrodni?
„Tutsi są jak Żydzi”
Ciekawy punkt widzenia na kwestię ludobójstwa przedstawia Scholastique Mukasonga, francuska pisarka rwandyjskiego pochodzenia. W swojej powieści „Maria Panna Nilu”, wydanej
we wrześniu tego roku nakładem wydawnictwa Czwarta Strona, Mukasonga odmalowuje
narastającą atmosferę wrogości poprzedzającą ludobójstwo. Akcja jej uhonorowanej Nagrodą
Renaudot powieści toczy się w katolickim liceum dla dziewcząt należących do elity państwowej
położonym u źródeł Nilu. To z perspektywy tych dorastających kobiet, które wbrew swojej woli
(lub zgodnie z nią) uwikłane zostały w świat polityki, obserwujemy zbliżającą się katastrofę.
- Były w Rwandzie dwie rasy. Albo trzy. Tak powiedzieli biali, to oni to odkryli. Napisali w
swoich książkach. Naukowcy przybyli specjalnie, by to sprawdzić – zmierzyli wszystkie czaszki.
Wnioski były niepodważalne. Dwie rasy. Hutu lub Tutsi. Bantu lub Chamici. O trzeciej nawet nie
warto wspominać – pisze Mukasonga.
Hutu, Tutsi i Twa. W czasach przedkolonialnych krajem
rządziło plemię Tutsi, które stanowiło raptem 10-15% społeczeństwa. Tutsi było jednak
plemieniem pasterskim, niepodzielonym przez wewnętrzne konflikty. Dzięki sprytowi zdołało
zdominować znacznie liczniejszy rolniczy lud Hutu i zmusić go do płacenia specjalnej daniny. W
tych czasach przynależność etniczna nie odgrywała jednak aż tak wielkiej roli – bycie „Tutsi”
oznaczało raczej status majątkowy – to, czy dana osoba posiadała bydło. Podziały plemienne
umocnili dopiero niemieccy kolonizatorzy, którzy zaogniali antagonizmy między miejscową
ludnością, zgodnie ze starorzymską zasadą „dziel i rządź”. Następcy Niemców – Belgowie –
wprowadzili zaś dowody identyfikacyjne z rubryką „przynależność etniczna”. Mówi się, że
kilkadziesiąt lat później dokumenty te ułatwiły bojówkom Hutu rozpoznanie Tutsi, usprawniając
przeprowadzenie ludobójstwa.
Mukasonga zwraca uwagę na to, że wielką rolę w podsycaniu atmosfery wrogości
odegrały mity i stereotypy. Tutsi stanowili dawną arystokrację, według niektórych badaczy ich
korzenie sięgały aż do starożytnego Egiptu. Oskarżani byli o wyzysk, nieuczciwość w interesach
oraz nieustanne spiskowanie. W pewnym momencie autorka robi zaskakujące porównanie –
znienawidzone plemię Tutsi to „Żydzi Afryki”. Mówi jeden z bohaterów: „W seminarium
czytałem książkę o Żydach, sekretną książkę napisaną przez samych Żydów, nie wiem, kto ją
odkrył. Żydzi pisali, że chcą podbić świat, że mają tajny rząd, który pociąga za sznurki we
wszystkich innych rządach, że dostali się wszędzie. A ja wam powiem, że Tutsi są jak Żydzi; są
nawet tacy misjonarze jak stary ojciec Pintard, którzy mówią, że to są naprawdę Żydzi, że tak jest
napisane w Biblii”.
„Cóż biali rozumieją?”
Urodzona w 1956 roku rwandyjska pisarka już w dzieciństwie zaznała przemocy i
upokorzenia, wynikających z konfliktów etnicznych, które wstrząsały jej krajem. W 1960 roku
wraz z rodziną została wysiedlona do słabo rozwiniętej, zniszczonej zanieczyszczeniami Begesery.
Niedługo potem zmuszono ją do opuszczenia szkoły w Butare i ucieczki do sąsiadującego z
Rwandą Burundi. We Francji znalazła się w 1992 roku, zaledwie dwa lata przed ludobójstwem
Tutsi. To tam dowiedziała się, że w czasie masakry zginęło dwudziestu siedmiu członków jej
rodziny.
Ona sama wyznaje, że to właśnie doświadczenie ludobójstwa uczyniło z niej pisarza.
– Pisanie stało się dla mnie sposobem przeżywania żałoby – mówi w wywiadzie dla „New Welsh
Review”. – Za pomocą moich książek, tkam całun dla tych, których ciała pochowane w masowych
grobach i rozproszone w ossuariach (izbach pamięci – przyp. red.) są stracone na zawsze –
dodaje. Próba ocalenia przed zapomnieniem, zachowania przeszłości w pamięci następnych
pokoleń jest ważnym wątkiem podejmowanym w „Marii Pannie Nilu”. Autorka odmalowuje
przed czytelnikiem obraz Rwandy przed katastrofą ludobójstwa, powtarzając jej legendy,
przybliżając wierzenia, obyczaje i potrawy. Pokazuje problemy, marzenia i nadzieje dziewcząt,
dojrzewających w atmosferze walki politycznej, spisków i aktów przemocy, w społeczeństwie, w
którym wiara w zabobony i czary wciąż należy do codzienności. W pewnym momencie autorka
przywołuje opowieść o umwiru, królewskich strażnikach pamięci, których zadaniem było zachowywanie wiedzy o dawnych dziejach monarchii, rytuałach i wierzeniach. „W mojej rodzinie
nie wyjawiało się tajemnic, które król powierzył naszej pamięci. Wiem, że są tacy, którzy sprzedali
swoje tajemnice białym. Biali zapisali tajemnice. Słyszałem, że powstała z nich nawet książka. Ale cóż biali rozumieją z naszych tajemnic?” – pyta jeden z bohaterów.
Cóż biali zrozumieją z naszych tajemnic? Odpowiedź Mukasongi wydaje się jasna –
niewiele. Człowiek Zachodu postawiony wobec tajemnicy przebiera ją w skrojony przez siebie
kostium, nadaje imię, które łatwo mu wypowiedzieć, a które niewiele ma wspólnego z jej
prawdziwą naturą. Katastrofa ludobójstwa w Rwandzie, jej przyczyny i ogrom towarzyszącego jej
zła zapewne na zawsze pozostaną dla nas w jakimś stopniu tajemnicą, niemniej jednak warto jest,
aby pamięć o tych wydarzeniach utrwaliła się w świadomości kolejnych pokoleń.
Scholastique Mukasonga
MARIA PANNA NILU
Powieść uhonorowana Nagrodą Renaudot, jedną z najważniejszych francuskich nagród literackich.
Rwanda, lata 70. XX wieku. W katolickim liceum im. Marii Panny Nilu, kształcącym żeńską elitę kraju, rozpoczyna się nowy rok szkolny. Większość uczennic należy do będącego u władzy plemienia Hutu. Veronica i Virginia, pochodzące z plemienia Tutsi, muszą zmierzyć się z niechęcią i prześladowaniami ze strony swoich koleżanek, które nie dają im zapomnieć, że dyplom Tutsi, to nie to samo co dyplom Hutu.
Pozorny spokój szkolnego życia mąci coraz bardziej nasilająca się atmosfera wzajemnej wrogości, walki politycznej i spisków. Veronica i Virginia poznają strażnika legendy Tutsi, który twierdzi, że Tutsi pochodzą od egipskich faraonów i wplątuje dziewczęta w tajemnicze obrzędy w cieniu królowej z zamierzchłych czasów. Jej kości zakopane pod czerwonym kwiatem koralokrzewu strzegą pytony. Kiedy dojdzie do tragedii jedyna droga ucieczki będzie prowadziła w góry, gdzie mieszkają goryle, które kiedyś były ludźmi.
Jesteś strasznie wścibska, napytasz sobie biedy, odwiedzając czarownice, jestem pewna, że tańczyłaś przed wiedźmą, tylko Tutsi są zdolni tańczyć przed diabłem.
Wydawnictwo Czwarta Strona
KONKURS
Chcesz otrzymać od Nas egzemplarz tej wyjątkowej powieści? Wyślij swoje zgłoszenie!
Szczegóły ---> KONKURSY.RII.PL
Wygrywają dwie osoby!