Sześć drzew powaliła wichura przy tymczasowej siedzibie Książnicy Stargardzkiej. Na razie nie można ich stamtąd zabrać.
Wiele dni trwało usuwanie skutków nawałnicy, która pod koniec stycznia br. nawiedziła Pomorze Zachodnie. Wiele gospodarstw w Zachodniopomorskiem było bez prądu, orkan Nadia zrywał dachy, powalał drzewa na drogi i budynki. Służby, w tym strażacy, mieli ręce pełne roboty.
Dotąd, mimo upływu dwóch tygodni, nie uporano się z drzewami, które runęły na teren znajdujący się przy Książnicy Stargardzkiej. Tam silny wiatr powalił trzy duże drzewa i trzy mniejsze. Na szczęście upadły tak, że nie spowodowały większych strat. Trwają przygotowania do ich usunięcia. W przypadku terenu przy stargardzkiej bibliotece, który jest objęty ścisłą ochroną konserwatorską, może to jeszcze potrwać. Drzewa znajdują się na terenie cmentarza żydowskiego.
- Jesteśmy w trakcie zbierania ofert na ich usunięcie - mówi Jolanta Aniszewska, dyrektor Książnicy Stargardzkiej. - Wcześniej musieliśmy dokonać uzgodnień z Zachodniopomorskim Konserwatorem Zabytków i Komisją Rabiniczną, co nieco wydłużyło proces.