W DKK stargardzianie otrzymali potężną dawkę wiedzy o ojczystym języku, przekazaną w charakterystycznym dla gości, poczuciem humoru.
Ilość wyświetleń: 4712
Nie zawiedli się ci, którzy przyszli na spotkanie z prof. Jerzym Bralczykiem i red. Michałem Ogórkiem.
Prof. Jerzy Bralczyk jest bardzo znanym, nie tylko w Polsce, lubianym językoznawcą. W prosty i humorystyczny sposób potrafi wyjaśniać zawiłości ojczystego języka. Z satyrykiem i felietonistą Michałem Ogórkiem stanowią bardzo zgraną parę rozmówców, którzy w lekki i przyjemny sposób uczą i bawią słuchaczy. Z inteligentnym humorem opowiadają o przemianach obyczajowych, przeszłości i przyszłości, o tym co jest teraz, o myśleniu Polaków i oczywiście o stale zmieniającym się języku polskim.
Sala w Domu Kultury Kolejarza była w miniony piątek wypełniona po brzegi. Co chwilę, zgromadzona w niej publiczność, wybuchała gromkim śmiechem. Rozmowa - rzeka o rzeczach ważnych i mniej ważnych, przeplatana anegdotami, była jednocześnie bardzo pouczająca.
- Język się zmienia, ale nie zawsze to idzie w dobrą stronę – mówił prof. Jerzy Bralczyk. – Jeżeli jakaś pani chce być dziś nazywana "gościnią" to można tak mówić, bo takie sformułowania są w dawnych słownikach. Ale ja bym nie chciał, by były one używane w języku urzędowym. Jest wiele zwrotów, które nie są logiczne, ale się przyjęły.
Jerzy Bralczyk wyjaśniał, że nie można przecież postawić się w cudzym położeniu, bo w położeniu można się jedynie położyć. Inny przykład to wiara w życie pozagrobowe.
- Innego życia poza tym, które mamy przecież nie ma – tłumaczył profesor. – Kiedyś o śmierci mówiło się w pozytywnym znaczeniu, traktowano to jak pojednanie z Bogiem. Jest wiele określeń, które nas z tematem śmierci oswajają. Mówi się, że ktoś "spoczął na łonie Abrahama", "oddał duszę Bogu" czy "przeszedł na drugą stronę". Mamy język i możemy tym językiem oswajać rzeczywistość. Sprawiać, że to co nieprzyjemne, staje się, jeśli nie lepsze, to w każdym razie łatwiejsze do wyobrażenia. Ja bardzo lubię powiedzenie starorzymskie „przyłączył się do większości”. Inne określenie, którego nauczyli mnie studenci brzmi „przyjął temperaturę otoczenia”. Dziś spotykamy się też ze słowem „wylogował się”. Ale od lat używane są zwroty, że ktoś "wącha kwiatki od spodu", albo "kopnął w kalendarz".
Zdaniem językoznawcy, zamiast fejsbukowych „lajków” powinny być „podobniki”. Jak wyjaśniał, lubi się kogoś czy coś dopiero po jakimś czasie, jak się coś lub kogoś bardziej pozna. A za pierwszym razem można jedynie powiedzieć, że nam się coś lub ktoś podoba. W DKK mówiono o wielu podobnych dylematach językowych.
W żartobliwy sposób profesor zwrócił uwagę dziennikarzom i fotoreporterom, podchodzącym do gości co pewien czas z aparatami fotograficznymi.
- Proszę nam nie robić już zdjęć, my się naprawdę nie zmienimy – żartował. - Ja się starzeję, ale nie w tym tempie.
Jerzy Bralczyk i Michał Ogórek mają na koncie cztery wspólnie napisane książki, piąta jest, jak mówili na spotkaniu, w blokach startowych. Jak podkreślali, nie są to książki wbrew pozorom o języku i językoznawstwie. Wielu stargardzian wychodziło ze spotkania w DKK z tytułami tej pary, dumnych z autografów, które udało się im zdobyć od przemiłej i przezabawnej pary erudytów. Organizatorem wydarzenia była Książnica Stargardzka.