Ulewa nie przeszkodziła w zbiórce pieniędzy na leczenie chłopca.
Ilość wyświetleń: 1931
Kilka godzin trwał wczorajszy festyn charytatywny na rzecz 12-letniego Kuby Jankowskiego ze Stargardu, chłopca chorego na nowotwór złośliwy kości strzałkowej - mięsak Ewinga.
Niedługo po rozpoczęciu licytacji niebo zasnuły ciemne chmury i przyszła burza. Ulewa nie przerwała jednak imprezy, której cel był szczytny - zbiórka pieniędzy dla młodego stargardzianina, który potrzebuje środków finansowych na rehabilitację i leczenie. Na szczęście pogoda po pewnym czasie się poprawiła i zbiórka była kontynuowana przez przeszkód.
Pieniądze dla Kuby, który kilka dni temu skończył 12 lat, zbierano na różne sposoby. Wzdłuż parku Chrobrego, staraniem Automobilklubu Stargardzkiego, pod patronatem którego festyn zorganizowano, stały zabytkowe pojazdy. Każdy za symboliczną kwotę mógł zafundować sobie nimi przejażdżkę po Stargardzie. W jednym z namiotów sprzedawano fanty, w innym malowano dziecięce buźki, jeszcze w innym serwowano grochówkę, a także smakowite ciasta.
- Wziąłem kilka kawałków ciasta - mówił zadowolony z zakupu Grzegorz Witkowski, rękodzielnik ze Stargardu, który przyszedł na festyn, by wesprzeć chłopca. - Na licytację przekazałem też własnoręcznie wykonanego żołnierzyka.
Na uczestników wydarzenia czekała też loteria z nagrodami. Każdy los o wartości 10 zł był wygrany.
Ponadto każdy mógł, po wrzuceniu symbolicznej kwoty do puszki, zbadać sobie poziom cukru, a także kupić książki, piłeczki czy bransoletki. Dochód dla Kuby, który w pewnym momencie pojawił się na festynie, przynosiły też licytacje, które prowadziła Aleksandra Zalewska - Stankiewicz. Jak świeże bułeczki szły więc vouchery na zabiegi kosmetyczne, wizyty w pizzerii, u fryzjera, manicurzystki czy na naprawę sprzętu AGD. Niektóre z gadżetów sprzedawano dwa, a nawet trzy razy. Robert Michaliszyn wystawił na licytację prowadzenie imprezy. Za ok. 100 zł kupiła go babcia dla wnuczki, która niedługo będzie miała 18. urodziny.
Przy jednym ze stoisk graficzki z Młodzieżowego Domu Kultury zorganizowały warsztaty, a pod Bramą Pyrzycką swoje prace prezentowały na wystawie Miriam Socik i Alicja Kieliszek.
Jak poinformowała Anna Szymczak - Krasoń podczas festynu zebrano 16 tys. 820 złotych.
Jestem mamą 11-letniego, cudownego i pogodnego Kuby. W listopadzie ubiegłego roku zdiagnozowano u niego guza kości strzałkowej lewej – mięsak Ewinga. Wtedy rozpoczęła się nasza walka.
Zaczęło się pozornie niewinnie. W maju ubiegłego roku Kuba uderzył się w nogę. Skarżył się na bóle, ale te ustępowały po maściach i środkach przeciwbólowych. Wizyta na SOR- ze i prześwietlenia wykazały zwykłe zwichnięcie.
10 października dostaliśmy kolejne skierowanie na SOR. Potem na onkologię. Te chwile powracają w naszej pamięci jak sceny z koszmaru, o którym chcielibyśmy zapomnieć. Wciąż wydają się nierealne.
Już w listopadzie Kuba przeszedł pierwszą chemię. Obecnie jest po 6 z 8 wlewów i operacji usunięcia kości strzałkowej. Wciąż czekają na niego kolejne zabiegi i cykle radioterapii i nie tracimy nadziei, że pewnego dnia wszystko znów będzie dobrze.
Intensywne leczenie niestety nie przechodzi bez echa… Przetaczanie krwi, zapalenie jelita czy zakażenie bakterią to namiastka bólu, który mój mały wojownik musi przechodzić na co dzień.
Ale wyczerpujące leczenie i choroba nie przeszkadzają Kubie wciąż być radosnym i pełnym życia chłopcem. Nawet jeśli jego stan zdrowia nie pozwala mu cieszyć się dzieciństwem w pełni, jego uśmiech daje nam siłę do dalszej walki.
Ciągłe dojazdy na chemioterapię i kolejne badania, wizyty u specjalistów a do tego zwykłe zapewnienie codziennych potrzeb pochłonęły już oszczędności, a Kubę czeka jeszcze wiele miesięcy kosztownego leczenia. Walka z nowotworem jest długa i wyczerpująca, ale wierzymy, że z Waszą pomocą po burzy w końcu dotrą do nas ciepłe promienie słońca.
Zobacz też krótką relację filmową z sobotniej zbiórki dla Kuby Jankowskiego ze Stargardu: