W Domu Kultury Kolejarza Maciej Miecznikowski śpiewał, rozmawiał, opowiadał anegdoty i snuł patriotyczne opowieści.
Ilość wyświetleń: 1297
W Domu Kultury Kolejarza ponadgodzinny koncert dał Maciej Miecznikowski, polski śpiewak operowy, piosenkarz, multiinstrumentalista i prezenter telewizyjny.
Koncert odbył się z okazji 105. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości i był adresowany do migrantów i uchodźców, którzy po wybuchu wojny trafili na Pomorze oraz do wszystkich Polaków, którzy udzielili im schronienia. Środki na zorganizowanie koncertu pozyskał Caritas Diecezji Szczecińsko - Kamieńskiej, by uciekinierom z Ukrainy pomóc przetrwać te trudne czasy. Współorganizatorem była Parafia Greckokatolicka w Stargardzie.
- Polska też była pod butem przez 123 lata, odzyskała niepodległość i wie jak cenna jest wolność i jakimi ofiarami była okupiona - mówił Sławomir Kolasiński, prowadzący koncert, który powitał gości w imieniu Macieja Szmuca, dyrektora Caritas.
- Bardzo wszystkim dziękujemy za wszelką pomoc, każde dobre słowo, za wszystko co zrobiliście, by uchodźcy wojenni dobrze się tutaj czuli i zaznali ciepłego miejsca, którym okazał się Stargard - mówiła Iwona Marciszak z Parafii Greckokatolickiej w Stargardzie.
W repertuarze środowego koncertu znalazły się pieśni, które w czasach niewoli i później, dawały Polakom pokrzepienie serc, dodawały otuchy.
- Wspólne śpiewanie coś nam robi - mówił ze sceny Maciej Miecznikowski. - Leczy choroby, co jest udowodnione naukowo, obniża ciśnienie, dodaje nam sił i radości oraz jednoczy. Po co tabletki jeść, jak można śpiewać? Wybrałem na ten koncert pieśni, które mi się podobają, bo nie będę przecież śpiewał tych, których nie lubię. Także te, które kojarzą się z moją rodziną. Wychowywałem się na Kaszubach, gdzie w rodzinach wielopokoleniowych związki z pieśnią były bardzo duże.
W DKK rozbrzmiały własne interpretacje artysty utworów takich jak m.in. "O mój rozmarynie", "Wojenko, wojenko", "W stepie szerokim" czy "My pierwsza brygada".
Stargardzian zgromadzonych w "Kolejarzu" nie trzeba było zachęcać do wspólnego śpiewania. Maciej Miecznikowski przed koncertem podchodził do publiczności, osobiście się z nimi witał, przysiadał się do nich i rozmawiał.
- Przesympatyczny, ciepły człowiek z wspaniałym głosem - mówili stargardzianie, którzy przyszli na koncert. - Koncert był wspaniały, warto było przyjść i wspólnie pośpiewać.