I Stargardzki Charytatywny Wyścig Kaczek - to było wyjątkowe, pierwsze takie wydarzenie w Stargardzie, które przyciągnęło nad Inę dziesiątki mieszkańców. Trasa liczyła 850 metrów wodnym szlakiem.
Ilość wyświetleń: 1577
I Stargardzki Charytatywny Wyścig Kaczek przeszedł do historii. Organizatorzy już zapowiadają kolejną edycję.
W sobotę, 14 września w samo południe, Stargard stał się areną niezwykłego wydarzenia, które przyciągnęło nad Inę setki mieszkańców, w tym całe rodziny z dziećmi. Wszyscy chcieli zobaczyć jak równy tysiąc żółtych kaczek ląduje z mostku w parku Jagiellońskim do Iny, pokonując jej meandry i przeszkody. Meta była przy naukowym placu zabaw, niedaleko Centrum Nauki Filary.
Emocji było co niemiara. Większość miała po jednej faworytce, ale byli i tacy, którzy postawili na kilka kaczek, wpłacając symboliczne 20 zł za każdą, na cel charytatywny. Potem pełni emocji śledzili, jak radzą sobie na trasie.
- "Kupiłam" 5 kaczek dla mojej rodziny, każdemu po jednej - mówi Agnieszka Paluszkiewicz, stargardzianka. - Mają numery 400, 500, 600 coś, 800 i 900. Może akurat któraś z nich dopłynie pierwsza, ale to wiadomo loteria. Najważniejsze, że dzieci mają radochę! A przy okazji jeśli możemy komuś pomóc, tym satysfakcja jest większa.
- A ja wzięłam trzy - mówi Joanna Sawicka. - W Stargardzie nie było jeszcze takiej akcji. Coś nowego, ciekawego i przyjemnego dla oka.
- My kibicujemy kaczce nr 665 - mówi Przemysław Ukleja (na zdj. wyżej z synem), który "kupił" ją dla swojego Tomka. Chłopiec dzierżył w ręku namalowany przez siebie numer startowy żółtej faworytki i z wypiekami na twarzy śledził jak sobie radzi.
- Świetna impreza, u nas takiej jeszcze nie było! - mówi pan Przemek.
Gumowe zawodniczki kilka metrów płynęły w zwartym kole, ale potem rozproszyły się. Na trasie, tym które gdzieś utknęły, pomagali organizatorzy, płynący za nimi w kajakach.
Celem akcji zorganizowanej przez Rotary Club Stargard była zbiórka funduszy m.in. na sfinansowanie półrocznych warsztatów tworzenia gier planszowych przez uczniów Szkoły Podstawowej nr 6 w Stargardzie, wydanie stworzonej podczas warsztatów gry promującej i cele statutowe organizacji. Takie emocjonujące pojedynki gumowych kaczek odbywają się od 6 lat w Bydgoszczy. - Zainteresowanie było ogromne - opowiada Maciej Sumara, obecnie prezydent RC Stargard, jednocześnie przewodniczący sobotniego zgromadzenia. - Początkowo w puli było zaplanowanych 500 kaczek, ale zwiększyliśmy ją do tysiąca. Ale to i tak okazało się za mało, chętnych było dużo więcej. Minęły trzy dni i już nie mieliśmy numerów startowych. Nie mogliśmy jednak zwiększyć liczby, bo wydarzenie zostało wcześniej zarejestrowane na tysiąc kaczek.
Najszybciej do mety po 54 minutach dopłynęła kaczka z nr 146, na którą postawiła i której kibicowała pani Justyna (na zdj. niżej). W nagrodę uczestniczka zabawy dostała rower. Organizatorzy mieli też niespodzianki dla innych uczestników wyścigu, w tym m.in. telewizor, rower, tablet czy dron. Nagroda trafiła też do posiadacza gumowego zwierzątka nr 544, które jako ostatnie dobiło do mety.
Wyścig kaczek był nie tylko dobrą zabawą, ale stał się symbolem stargardzkiej solidarności i chęci niesienia pomocy potrzebującym.
- Po zabawie wszystkie kaczki zostały odłowione, a wolontariusze ze Szkoły Podstawowej nr 6 pomagali potem w sprzątaniu brzegów Iny - dodaje Piotr Wawrzyszko z Rotary Club Stargard.
Dochód z I Stargardzkiego Charytatywnego Wyścigu Kaczek, którego organizację wspomogło Centrum Nauki Filary wyniósł 20 tysięcy złotych. Gumowe zabawki wróciły do organizatorów. Zostaną wykorzystane w kolejnych edycjach zabawy, która niewątpliwie będzie kontynuowana.
Zobacz skrót filmowy z sobotniego wyścigu. Nasza redakcja była jednym z patronów medialnych tego wydarzenia.