Polski himalaista, zdobywca wraz z Leszkiem Cichym Mount Everestu zimą, spotkał się ze stargardzką młodzieżą w sali konferencyjnej amfiteatru.
Ilość wyświetleń: 604
Krzysztof Jerzy Wielicki to znany wspinacz, taternik, alpinista i himalaista. W minioną środę odwiedził Stargard.
- Znów mamy spotkanie z przedstawicielem najwyższej półki polskiego himalaizmu - tak Joanna Suleja, stargardzka podróżniczka i globtroterka, która niedawno zaliczyła Kilimandżaro, przedstawiła gościa uczniom Zespołu Szkół nr 1 i 2, I Liceum Ogólnokształcącego i Szkoły Podstawowej nr 3 z Oddziałami Mistrzostwa Sportowego. Uczniom towarzyszyli nauczyciele. Spotkanie odbyło się z inicjatywy Tomasza Korytkowskiego, dyrektora ZS1. Zorganizowano je 30 października w sali konferencyjnej amfiteatru.
Krzysztof Wielicki, będąc w szkole podstawowej, nawet nie pomyślał, że będzie się kiedyś wspinał. Przechodząc kolejne szczeble w harcerstwie połknął bakcyla przygody. Ale dopiero na studiach we Wrocławiu zetknął się z grupą wspinaczy. Zaliczanie kolejnych szczytów pochłonęło go na dobre.
Najpierw zdobywał polskie Tatry, potem włoskie Dolomity, dalej Alpy, Kaukaz, Hindukusz, Himalaje. Krzysztof Wielicki jest piątym człowiekiem na Ziemi, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum. 17 lutego 1980 roku Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy podczas wyprawy, kierowanej Andrzeja Zawadę, jako pierwsi alpiniści w historii zdobyli zimą najwyższy szczyt świata, Mount Everest (8848 m). O Leszku Cichym, który także odwiedził Stargard, pisaliśmy tutaj: wiadomosci.rii.pl/index.php
- Jak dotarliśmy na szczyt Zawada nie pytał nas jak się czujemy - wspomina swój sukces sprzed 44 lat. - Pytał tylko czy na pewno dotarliśmy? Po zejściu do bazy jeden z chłopaków się rozpłakał. Ale nie z zazdrości, tylko dlatego, że nam się to udało zrobić. Przez wiele lat potem nie mówiło się, że Wielicki i Cichy zdobyli szczyt zimą. Mówiło się, że Polacy zdobyli Mount Everest. Otrzymaliśmy nawet ksywę „lodowi wojownicy”. Tak zresztą nas nazywają do dziś. Na szczycie zostawili różaniec od Jana Pawła II. A zabrali na dowód kilka kamieni i kartkę zostawioną przez Amerykanina Raya Geneta, zdobywcę szczytu jesienią, który zginął w trakcie zejścia. Na Lheese Krzysztof Wielicki stanął samotnie w noc sylwestrową w gorsecie, który nosił po uszkodzeniu kręgosłupa w górach.
- Warto czasami zebrać trochę tych doświadczeń, nawet nie za fajnych - opowiadał. - Jak pierwszy raz dostanie się po łapkach, to się później wie, że trzeba uważać. Z tej pasji nie da się tak łatwo wyzwolić. Z nią się umiera.
Na Broad Peak w 1984 r. Wielicki wszedł solo w ciągu jednego dnia, zaliczając tym samym pierwsze na świecie wejście na ośmiotysięcznik w ciągu doby. Na Dhaulagiri i Shisha Pangma wspiął się sam, wytyczając nowe drogi. Nikt mu też nie towarzyszył mu podczas wejścia na szczyt Gasherbruma II. Świadkami jego samotnego wejścia na Nanga Parbat, jedną z największych ścian Ziemi, byli pakistańscy pasterze. Krzysztof Wielicki uczestniczył w czterech wyprawach na K2. Latem 1996 roku wszedł na ten szczyt. Solo wspiął się też na Nanga Parbat w 1996 roku. To tylko niektóre z jego sukcesów. Wspinanie się i zdobywanie szczytów jest jego wielka pasją. Jak mówi, oni byli zdobywcami, a dziś są jedynie wspinacze.
- Bywało, że nie było nas w domu po 6 czy 7 miesięcy - opowiadał. - Cały czas coś wymyślaliśmy, obieraliśmy sobie cele, które coś nowego wnosiły do historii himalaizmu. Żona tolerowała, to co robię. Jak coś zdobywałem, to był nasz wspólny sukces.
Podczas spotkania w Stargardzie wspominał kolegów, którzy zginęli w górach, w tym Jerzego Kukuczkę, Andrzeja Czoka czy swoją instruktorkę Wandę Rutkiewicz, która w 1986 roku jako pierwsza na świecie kobieta i pierwsza osoba z Polski zdobyła K2. Zginęła 13 maja 1992 roku, podczas ataku szczytowego na Kanczendzongę, najwyższy szczyt w Indiach. Po Japonce i Chince Rutkiewicz na Mount Evereście była trzecią kobietą na świecie.
- Umówiła się z jeszcze wtedy kardynałem Karolem Wojtyłą, że on pojedzie do Watykanu, a ona wejdzie na Everest - wspominał Krzysztof Wielicki. - 16 października 1978 roku ona była na tym szczycie, a w Watykanie zapłonął biały dymek. I to wcale nie było jakoś umówione.
Krzysztof Wielicki jest członkiem prestiżowego The Explorers Club. Za swoje osiągnięcia zdobył liczne nagrody i wyróżnienia m.in. Złoty Czekan, Nagrodę Księżnej Austrii czy Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.
O swoich doświadczeniach opowiada w książkach: "Krzysztof Wielicki - mój wybór. Wywiad - rzeka”, “Jeden dzień z życia”, czy “Solo. Moje samotne wspinaczki”.
O film „Broad Peak” na Netflixie pytała go Julia Zygmuntowicz, uczennica z I Liceum Ogólnokształcącego w Stargardzie, która przeprowadziła z nim zaraz po spotkaniu krótki wywiad. W filmie zagrali m.in. Ireneusz Czop, Maja Ostaszewska, Piotr Głowacki, Łukasz Simlat, Tomasz Sapryk czy Dawid Ogrodnik.
- Jest w nim trochę scen przekłamanych, ale rozumiem, że ten film musiał być nieco sfabularyzowany - komentuje. - Ale aktorzy zagrali w nim świetnie.
Krzysztof Wielicki wraz z opowieściami przekazał młodzieży wiele cennych życiowych rad. M.in. dotyczących miłości, przyjaźni, współpracy, obieraniu życiowych celów i pasji.
30 października miał drugie spotkanie w Książnicy Stargardzkiej, w ramach cyklu DooKOŁA", realizowanego we współpracy z Bridgestone Stargard. Himalaista, pochodzący z Ostrzeszowa w Wielkopolsce, obecnie mieszka w Tychach, gdzie prowadzi firmę, zajmującą się handlem sprzętem sportowym.
Zobacz fragment z jego spotkania ze stargardzką młodzieżą: