Naukę gry na perkusji rozpoczął mając ok. 7 lat, był wtedy w podstawówce. Od początku interesował się muzyką klasyczną. Kształcił się później w stargardzkiej szkole muzycznej pod okiem Zdzisława Rakowskiego.
- Jak szedłem do szkoły muzycznej, myślałem że nauczę się grać na zestawie - opowiada. - A tam pojawiły się ksylofon, werbel, instrumenty melodyczne. Byłem trochę w szoku, myślałem, że będę tylko grał na "garach". Z czasem bardzo polubiłem grę na innych instrumentach i stało się to moją pasją. Uwielbiam klasyczną muzykę współczesną, perkusyjną, brazylijskie rytmy, sambowe. Bardzo się w to ostatnio wkręciłem.
Pan Mateusz szlify perkusisty zdobywał też pod okiem, pochodzącego ze Stargardu znanego perkusisty, śp. Grzegorza Grzyba.
- Przebywanie z taką personą potrafiło mnie rozwijać - wspomina Mateusz Śliwa. - Rady, które mi dawał są bezcenne. On zmienił mój sposób myślenia o bębnach, mówił mi o barwach dźwięków, że mają kreować atmosferę. Wspominam wszystkie lekcje z nim bardzo pozytywnie i rozwijająco.
Mateusz Śliwa pokazał w SCK zaledwie próbkę tego, czego nauczył się do tej pory. Do SCK ściągnięto kilka instrumentów ze stargardzkiej szkoły muzycznej. Zagrał na każdym z nich, wprawiając publikę w podziw. Wykonał tam kilka utworów, w tym Marianny Bednarskiej, która jest jego wykładowczynią na studiach, a także Aleksandry Ignatowicz, polskiej kompozytorki. Recital zakończył się bisem i owacjami na stojąco.