Obrazy powstały po tragedii na Pyrzyckim. Pani Ela nauczyła się malować lewą ręką
Elżbieta Szumska przez długie lata była nauczycielem i dyrektorem Młodzieżowego Domu Kultury.
Ilość wyświetleń: 662
Obrazy prezentowane w klubie garnizonowym zrodziły się z rozpaczy, po tragedii, jaka dotknęła Elżbietę Szumską.
"Emocje, nastroje, klimaty" - takim tytułem opatrzona jest wystawaElżbiety Szumskiej, prezentowana w Klubie Wojskowym 12. Brygady Zmechanizowanej przy ul. 11 Listopada 22 w Stargardzie. - Pani Eli nie trzeba nikomu przedstawiać, przez długie lata była w Stargardzie nauczycielem i dyrektorem Młodzieżowego Domu Kultury - zaczęła wernisaż Małgorzata Jańczak, komisarz wystawy.
Elżbieta Szumska porusza się na wózku, ma niedowład prawej strony. To efekt udaru, który przeszła po tragedii, jaka dotknęła mieszkańców z popękanego bloku przy ul. Armii Krajowej 8B na os. Pyrzyckim. 14 rodzin w trybie natychmiastowym musiało się z niego wyprowadzić, bo zagrażał zawaleniem. Obecnie pani Elżbieta mieszka z córką w Szczecinie. Otwarcie i bez ogródek mówi o tym, co ją spotkało i jaki to miało w wpływ na jej życie.
- Jestem bezdomna - mówi pani Elżbieta.
Obrazy prezentowane w Galerii Błękitnego Generała powstały po przymusowej wyprowadzce z własnego gniazdka. Tylko jeden z nich powstał jeszcze w mieszkaniu na osiedlu Pyrzyckim. - Na obrazach człowiek pokazuje swoje wnętrze; swojej przeżycia, nastroje i klimaty i wszystko co w nim jest - mówi autorka prac pokazywanych w klubie wojskowym. - I przyznam, że jestem nieco zażenowana tym ekshibicjonizmem. Ale nie wyobrażam sobie życia bez malowania. Ja już kiedyś powiedziałam, że mogę umrzeć, tylko żeby tam u góry pozwolili mi malować.
Pani Elżbieta maluje od zawsze. W ciągu miesiąca nauczyła się malować lewą ręką, bo prawa jest po udarze bezwładna. Na większości swoich prac pokazuje las i morze, które bardzo kocha. Zapisała się do Towarzystwa Walki z Kalectwem w Szczecinie, gdzie prowadzi zajęcia plastyczne dla osób starszych. Jest też współredaktorem gazety Integralek, która jest tam wydawana.
- Ja nigdy nie umiałam usiedzieć na miejscu - dodaje. - Jestem szczęśliwa, że mogę dziś być w Stargardzie.
Na wernisaż przyszli przyjaciele i znajomi pani Elżbiety, lokalni artyści, w tym Ludmiła Sabadini, prezeska BRAMY, Stanisław Kopeć, były poseł stargardzki, Marcin Przepióra, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego, a także córka artystki, której dziękowała za wsparcie w trudnych chwilach, a pozostałym za przyjście na wernisaż. Podziękowania skierowała także do komisarza wystawy.
- Ona tu była dla mnie takim aniołem stróżem - mówi artystka.