Z młodością na twarzy i artyzmem w duszy Karolina Gumienna zaprosiła do zapoznania się ze swoim dorobkiem artystycznym. W czwartek, 28 kwietnia 2011 r. odbył się wernisaż jej sztuki. Młoda artystka specjalizuje się w grafice, rysunkach oraz plakatach. Wystawę będzie można oglądać do końca maja.
Karolina Gumienna - jest absolwentką I Liceum Ogólnokształcącego im. A. Mickiewicza oraz Szkoły Muzycznej I-go stopnia im. W. Lutosławskiego w Stargardzie Szczecińskim. Studentka Wydziału Grafiki oraz Wydziału Edukacji Artystycznej Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu; dwukrotna laureatka Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego; brała udział w wielu wystawach, m.in w polsko-czeskiej wystawie FIGURAMA 2011 (Praga), międzynarodowej wystawie „Stand-up. Sztuka o prawach człowieka” (Poznań), cyklu wystaw plakatów „Klimat bioróżnorodności” zorganizowanych przez Ministerstwo Środowiska (Warszawa), Festiwalu Plakatów Reklamowych BARBAKAN (Kraków), wystawie GLOBAL WARMING zorganizowanej w ramach Międzynarodowej Konferencji Klimatycznej (Poznań).
Jako redaktor naczelny magazynu ASPekt napisała bardzo ciekawy artykuł Plastic is funtastic?, którego fragment przytaczamy poniżej: Co waszym zdaniem jest kiczem? … Można by wymieniać i wymieniać... Cała propaganda opierała i nadal opiera się (o czym przekonacie się podczas zbliżającej się kampanii wyborczej), właśnie na kiczu. Banalne hasła, banalne postaci na plakatach (banalne tło, banalny uśmiech), banalne gesty. A wszystko po to, by przekonać kochającą banały publiczność, że tylko banał da jej prawdziwe szczęście. Tak jest do dziś. Nadal kochamy kicz. Z radia, telewizji, gazet, książek, sklepów, internetu, a nawet lodówki atakują nas banały, które z łatwością przełykamy, bo choć kicz cechuje się nadmiarem substancji słodzących i może powodować nudności, to jednak trawimy go z łatwością, gdy rozlewając się po naszym ciele daje uczucie błogości, spokoju i zadowolenia.
Karolina Gumienna o swojej pracy „Made in China” (objects, 2008/2009) na stronie www.hrart.wordpress.com wypowiada się: Moja praca dotyka problemu łamania praw człowieka w Chinach. Powołuję się na fragmenty Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka dotyczące prawa pracy, mając na uwadze często nieludzkie warunki, w jakich pracuje wielu mieszkańców tego państwa. Wykorzystuję opakowania na artykuły odzieżowe oraz dodatki, gdyż przemysł odzieżowy jest jedną z najbardziej popularnych gałęzi chińskiej gospodarki, której wyroby trafiają do naszych sklepów. Fragmenty PDPC przypominają o losie pracowników ogromnych fabryk, dzięki którym możemy zapełniać nasze szafy. Opakowania uświadamiają nam, że za każdym razem, gdy kupujemy odzież z metką „Made in China”, wyrażamy niemą akceptację wobec łamania fundamentalnych praw człowieka w Chinach. Projekt ma na celu przypisanie nowej funkcji opakowaniom, które stają się nośnikiem informacji lub nawet pewnych idei.
Zapraszamy do galerii zdjęć, która powinna zachęcić Państwa do odwiedzenia wystawy: wiadomosci.rii.pl
Nieoczekiwanie z panią Karoliną Gumienną niżej podpisanego łączą paralele: pora urodzenia, Państwo Środka oraz szkoła muzyczna (swego czasu ognisko prowadzone przez Jana Dymarskiego i Irenę Czechowicz przy Śląskiej 3). Rozdziela zaś niedwuznaczny pogląd na estetykę plakatów, która we współczesnym komputerowym wydaniu zdaje się być nie tylko graficznym komunałem, ale utrapieniem nie potrafiącego się pogodzić z „proponowanymi kierunkami” obywatela.
W roku 1950 na kinematografie przy Wojska Polskiego zawisła wiecha. Trzy seanse dziennie z wojenną produkcją radziecką, plus poranki w niedzielę z dziecięcą widownią były regułą. Tanie bilety, skrzypiące siedziska, kroniki filmowe i wszelkie celuloidowe gatunki - neorealizm włoski, angielskie komedie, francuskie filmy historyczne, obyczajowe, psychologiczne i biograficzne cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. Hollywoodzkie westerny i kryminały zdarzały się później, po roku 1956.
Mówimy o plakacie artystycznym. Po lewej stronie w gablocie „Iny” na trzy dni zawieszano afisz z aktualnym obrazem. Po prawej poster zapowiadał następny film. Jako małolat godzinami się gapiąc studiowałem zwiastuny podlane bardzo ciekawą grafiką. Na wyrywki znałem aktorów, scenarzystów i reżyserów rodzimych i światowych. Wyrostków o podobnych zaciekawieniach było wielu. Po wyjściu z kina raz jeszcze wdrapywałem się na schody, żeby skonfrontować doznania z indoktrynacją.
Zapewniam, plakat za pamiętnego reżimu zastanawiał. W prasie donoszono o polskiej szkole, zagranicznych awansach i uznaniu obcych. Czy „to” dziś boli?
Poza tym szczerze życzę Pani artystycznego fartu i skrótów na wyboistej drodze kariery.