W sobotę o godzinie 23:10 jadąc obwodnicą w stronę Szczecina, zauważyłem na prawym pasie leżącego koziołka (samiec sarny) i dookoła trochę krwi. Jednak zwierzę nie było martwe, ale ranne w wyniku potrącenia. Ponieważ leżał na środku prawego pasa ruchu, zatrzymałem auto na światłach awaryjnych, tak aby inne auta nie przejechały po stworzeniu.
Próbowałem skontaktować się z KPP Stargard, ale linia była zajęta. Udało się dopiero dodzwonić do PSP Stargard za pomocą linii niealarmowej (bo i po co blokować nr 998). Strażacy okazali się bardzo pomocni, zadzwonili gdzie trzeba i o 23:29 otrzymałem od nich informację, że przyjedzie patrol Policji i zabezpieczy miejsce, a oprócz tego zostały poinformowane odpowiednie instytucje/służby (pewnie coś jak pogotowie dla zwierząt), aby przyjechać po zwierzę. W oczekiwaniu na patrol Policji, zwierzę wstało na nogi i przez kilka minut stało bez ruchu, po czym chciało iść w kierunku lewego pasa (!!!). Udało się je sprowadzić na pobocze i położyć na trawie. Gdy przyjechali Policjanci, zwierzę wciąż żyło i leżało na poboczu. Panowie zabezpieczyli miejsce swoim radiowozem, a ja udałem się w dalszą drogę.
Zwierzę co widać na zdjęciach (niezbyt wyraźne, bo zrobione tel. komórkowym) i z moich oględzin miało:
- ranę ciętą na lewym udzie ,
- ranę ucha,
- ranę na prawej stronie pyska ,
- złamane jedno poroże (prawa strona) ,
- bardzo słabe i wyraźnie oszołomione - po tym jak wstało, było w stanie stać ok. 8 minut i o własnych siłach przejść na pobocze, gdzie się ponownie położyło.
Co dalej się stało ze zwierzakiem - nie wiem. Mam nadzieję, że trafił do odpowiednich służb i wróci do zdrowia.
Timeline:
23:19 - próba dodzwonienia się na 112 (3x)
23:22 - kontakt z PSP Stargard
23:29 - potwierdzenie od PSP Stargard o przekazaniu inf. do odpowiednich służb
23:45 - przyjazd patrolu Policji na miejsce zdarzenia
30.07.2012r. godz. 23.06 - Michał Kudawski z Pogotowia dla Dzikich Zwierząt informuje, że interweniował w tej sprawie, ponieważ wszystkie służby były bezradne. Koziołek przeżył, obecnie znajduje się w ośrodku. Jutro zostanie wypuszczony na wolność.
KN - 30-07-2012
1.
Miło wiedzieć, że są jeszcze na świecie tacy ludzie jak Ty.
qqłka (164.126.200...) 30-07-2012 13:06
2.
Respekt za postawe,ale pewnie przyjechal weterynarz i uspil,zeby zwierze nie cierpialo:(
:(( (88.156.153...) 30-07-2012 15:39
3.
Aleś głupi- było na pasztet brać.
sickboy (83.8.170...) 30-07-2012 17:38
4.
Jedyny błąd jaki popełniłeś to zostawienie go sam na sam z milicją. Ale nie mam pretensji bo porządny człowiek jesteś i po prostu nie ogarniasz do czego oni są zdolni.
qqłka (46.112.123...) 30-07-2012 17:39
5.
@sickboy- może chciałbyś pogadać o robieniu pasztetu w cztery oczy? Co ty na to parówo?
qqłka (46.112.123...) 30-07-2012 17:40
6.
A mozna chyba ustalic co sie stalo z nim?
667 (88.156.153...) 30-07-2012 20:51
7.
ormo janek i jego synek krzycho pogadają o robieniuj pasztetu w piwnicy u tatki pedała;)
magnus (91.204.154...) 30-07-2012 21:23
8.
qqłka-- no i po co ta agresja? tylko wtedy ci pompa podaje?
A tą parówą to przegłeś pałkę,masz szczęście żeś na kolonii.
sickboy (83.8.170...) 30-07-2012 23:59
9.
Jak zwykle stargardzik *** się odezwał .
Szacun wielki dla pomagającego.
Nie wściekaj się na pisaczy idiotów bo szkoda własnego zdrowia.
W tym naszym grajdołku wychodza najgorsze cechu polaczków !
emigrant (87.120.144...) 31-07-2012 13:43
10.
Ja pierdziu... Z czego wy aferę robicie? Zaraz pojawi się tkliwy opis gościa co staruszkę przez ulice przeprowadził.
piwosz (81.190.32...) 01-08-2012 07:45
11.
Piwosz debilu chyba chodziło ci o "ckliwy" opis. Tyle razy prosiłem: mniej kąpieli z dziadkiem, więcej nauki.
qqłka (164.127.9...) 01-08-2012 15:13
12.
ja swego czasu miałem podobną sytuację tylko pod płotem swojego domu. Malutki koziołek leżał potrącony czy pogryziony przez psa. Czekał na odpowiednie służby 3 godziny. Nie mogłem go zabrac do siebie dosłownie parę metrów za płot bo jak się dowiedziałem - za dziką zwierzynę na prywatnej posesji sa paragrafy. Po przyjeździe odpowiednich służb panowie powiedzieli że takich przypadków potrącenia dzikiej zwierzyny się praktycznie nie ratuje bo nawet jak się uda wyleczyć to leczenie będzie trwało na tyle długo, że zwierzak nie odnajdzie już swojej matki i może sobie nie poradzić sam na wolności - w 99% przypadków taką zwierzyne się usypia. Pewnie z tym koziołkiem też tak było.
jaaaaaaaa (195.117.196...) 02-08-2012 07:51
13.
nad zdjęciem jest informacja co stało się z koziołkiem - żyje i jest na wolności
never (83.8.200...) 02-08-2012 08:48
14.
ale tu wiesniaki..... szkoda czytać waszych postów