logofacebook.jpg
Witaj
100.28.231.85

Zaczęła karierę pisarską od książki dla dzieci

Na spotkanie z pisarką w Książnicy Stargardzie przyszło ok. 140 osób.

1707221541.JPG
Ilość wyświetleń: 978
 Ałbena Grabowska, autorka bestsellerowej powieści pt. "Stulecie Winnych" gościła w wypożyczalni głównej Książnicy Stargardzkiej. 


   Zapraszamy do przeczytania relacji ze spotkania, które prowadził Paweł Bieg z Książnicy Stargardzkiej.  

   - Pisarka, lekarz neurolog, certyfikowany epileptolog, matka trojga dzieci. A doba ma tylko 24 godziny. Jak to się robi? 

 To się robi kosztem snu, własnego czasu przeznaczonego na nicnierobienie, na przyjemności, z których można zrezygnować po to, żeby zrobić wszystko co trzeba. Bo rzeczywiście priorytetem są dzieci, zwierzęta, moja praca. Ale też tak bardzo zależy mi na pisaniu, tak wiele historii jest wciąż we mnie, że czasami kiedy okoliczności nie sprzyjają, odejmuję sobie ten czas i przeznaczam go na pisanie. Chociaż muszę uczciwie przyznać, że do 2017 r. pracowałam w szpitalu na etacie. Wtedy było rzeczywiście bardzo trudno z czasem, z organizacją, z pracą. Natomiast od kiedy przyjmuje tylko ambulatoryjnie, raz w tygodniu, mogę pisać codziennie rano. Tak jak najbardziej lubię. 

   - Kiedy to jest rano?

    Rano, to jest wtedy, gdy odwiozę Franka do szkoły na godz. 8 i wracam do domu. Wtedy szybko robię pranie, obiad. Od godz. 9 do 13 to jest dla mnie rano. Wtedy mam najbardziej umysł otwarty..  

   - Czyli ten podział na skowronki, sowy, to można między bajki włożyć? Wszyscy tak naprawdę jesteśmy skowronkami? 

   Ponoć to są w większości takie ukryte skowronki. Ja nie jestem ani sową ani skowronkiem, bo jeszcze np. przed godz. 8 dobrowolnie nigdy nie wstałam. I jakbym tak mogła codziennie spać do godz. 8.30 to bym była najszczęśliwsza. A że muszę o godz. 7 wstać, dziecko zawieść do szkoły, bo wprawdzie już jest całkiem samodzielne, ale ta droga by mu zajęła godzinę. Więc żal się robi, człowiek wstaje i uruchamia samochód. Także te skowronki i sowy są. Są pisarze, którzy piszą tylko nocą. Ja nigdy nie prowadziłam trybu nocnego, nawet jak trzeba się było pouczyć do matury albo egzaminów bardzo trudnych, to zawsze dla mnie ta praca była rano. O godz. 17- 18 to już czytam książki, zajmuje się jakimiś przyjemniejszymi sprawami typu obiad, kolacja. Wtedy sobie mogę też coś obejrzeć.  

  - Czy czuje się Pani obywatelką dwóch ojczyzn? Jest pani córką Bułgarki i Polaka. Pytam w kontekście debiutu z 2011 roku, książką pt. „Tam gdzie urodził się Orfeusz”. 

   To jest tak, że ja się czuję Polką i zawsze byłam Polką. Bułgarskie korzenie są dla mnie bardzo ważne. I bardzo wiele zawdzięczam tamtej kulturze, tamtej babci, tamtej rodzinie, u której się nie wychowywałam, tylko spędzałam wakacje. Ta kultura we mnie jest bardzo głęboko. Chociaż nie chodziłam tam nigdy do szkoły, nigdy tam nie mieszkałam, to bardzo jestem z tym krajem związana. Taka wielokulturowość dodaje mi uważam, więcej możliwości, więcej takiej mocy, więcej takich intelektualnych poszukiwań i uważam to za ogromny dar. Też gdyby nie ta bułgarskość, nie przyszłoby mi do głowy, że ja mogłabym coś napisać. 

   - Czy bułgarskie korzenie pchnęły Panią w stronę pisarstwa i zrodziły literacki głód tworzenia?

   Dokładnie. Nigdy nie miałam ambicji literackich. Nigdy mi nie przyszło do głowy, że ja bym potrafiła, że ja bym mogła. Pisarz dla mnie to był ktoś jak Sienkiewicz, a nie ktoś kto pisał ładne wypracowania w szkole podstawowej czy liceum. Z całym szacunkiem. Bardzo jednak chciałam napisać zbiór szkiców, esejów, opowiadań dla moich dzieci. Pomyślałam sobie, że być może kiedy zabraknie mojej mamy albo mnie, to zrodzi się pytanie kim był mój pradziadek albo prapradziadek. I nie będzie wtedy komu odpowiedzieć na to pytanie. W związku z czym napisałam taki zbiór różnych opowiadań o rodzinie, o historii rodowodu. 

   - Czy jako kobieta renesansu jest pani w stanie określić która z tych aktywności zawodowych jest pani bliższa? Literatka czy medyczna? 

   Już teraz literacka na pewno, kiedy zaczęłam pisać i jak wydałam „Tam gdzie urodził się Orfeusz”. To też był przypadek, bo ja tę książkę naprawdę napisałam dla moich dzieci. Wydałam 12 egzemplarzy na koszt własny. Doszłam jednak do wniosku, że prezent w postaci zabindowanego wydruku, to jest mało elegancki prezent. Bardzo chciałam, żeby to miało formę książki, więc znalazłam kogoś kto ma program komputerowy do łamania. Kolega, który mi to łamał i zrobił okładkę, żeby było ładnie, powiedział, że mogę tę książkę wydać, bo jest bardzo ciekawa, świetnie napisana, bardzo wiele różnych rzeczy się dowiedział o Bułgarii. Mnie nawet to do głowy nie przyszło. Nawet jak ją wydałam i miałam pierwsze spotkania autorskie, to też mi nie przyszło do głowy, że to jest początek jakiejś nowej drogi, że ja mogę napisać coś jeszcze. Bo po prostu naprawdę nie miałam tego w sobie. I zawsze wydawało mi się, że będę do końca życia lekarzem. Wydawało mi się, że będę miała przestrzeń w pracy do zrobienia habilitacji, że być może uda mi się mieć jakąś klinikę i uda się pracować naukowo, co bardzo zawsze lubiłam i sobie ceniłam. Ale stało się inaczej. Ja tą pisarką zostałam. Kiedy pojawiło się „Stulecie Winnych” ono wszystko zmieniło. Ja się jakby temu podporządkowałam, bo zrozumiałam, że ta droga którą mimowolnie zaczęłam podążać, to jest właśnie ta droga. Bardzo dużo nauki, wiedzy i pracy włożyłam w medycynę i żal mi tak całkiem odchodzić. Ciągle staram się być aktywna jako lekarz.

 - „Najważniejsze to przeżyć” – najnowsza wydana pozycja. Widzę tutaj pewną analogię do jednego z najlepszych polskich seriali "Dom", którego akcja też zaczyna się na gruzach powojennej Warszawy. I zdaje się, że to jest Pani specjalność wręcz - taki udany mariaż prozy literackiej z autentyczną historią w tle. Zawsze był w Pani ten pomysł czy on się jakoś tak narodził?

   Nie, on się pojawił przy okazji "Stulecia Winnych". Po "Orfeuszu" napisałam trzy powieści obyczajowe, współczesne. Kiedy poczułam się gotowa na większą formę, to pomyślałam sobie, że to będzie jakaś epicka powieść , więc w naturalny sposób przyszła mi do głowy saga. Ale szukałam jakiegoś punktu zaczepienia, żeby nie popełniać plagiatu koncepcyjnego tylko coś wprowadzić nowego. Wymyśliłam, że akcja powieści będzie się rozgrywała w Brwinowie. 

   - W pani twórczości nie brakuje wątków medycznych i naukowych. Chciałbym nawiązać do kolejnej sagi „Uczniowie Hipokratesa”. Jak pani jako lekarka, nie tylko pisarka, ocenia  dzisiaj pozycję kobiet w świecie medycyny? Czy jest lepiej?

   Zdecydowanie jest lepiej. Dzisiaj większość lekarzy to są kobiety. Jeszcze jak studiowałam, to koleżanki, które chciały się specjalizować w chirurgii miały trochę trudniej. Bo taki był właśnie stereotyp, że trzeba mieć siłę. A szczególnie ortopeda to musi być  chłop jak dąb, bo kość musi przepiłować itd. Mam dwie koleżanki z roku, które wybrały takie specjalizacje i było im bardzo trudno. Zdarzało się nagminnie, że pacjent jak zobaczył, że kobieta ma go operować to wpadał w panikę ciężką i żądał natychmiast mężczyzny, bo nie wierzył, że kobieta jest w stanie to zrobić dobrze. Wciąż jest przewaga mężczyzn w zawodach zabiegowych, ale to nie jest tak że ta droga jest dla kobiet zamknięta. 

  - Od debiutu w 2011 roku wydała Pani 26 książek. Czy wśród tych pozycji jest jakaś szczególna, która utkwiła Pani w pamięci? Jeśli tak to z jakiego powodu, oczywiście pomijam "Stulecie Winnych", bo to tego oczywiście dojdziemy. Pomijamy sztandarowy tytuł. 

  Pomijając sztandarowy tytuł, któremu bardzo dużo zawdzięczam, uważam, że takimi szczególnymi momentami oprócz oczywiście pierwszej książki czyli „Tam gdzie urodził się Orfeusz” jest moja pierwsza powieść: „Coraz mniej olśnień”. Uważam, że jest bardzo ciekawa. Bardzo ważną pozycją są „Uczniowie Hipokratesa”. To jest takie moje pożegnanie z aktywną medycyną i takie podziękowanie. Miałam ogromny problem z odejściem ze względu na moich mentorów. Ale nie doświadczyłam żadnej aluzji, że to jest nie w porządku, że w moją edukację tyle włożono wysiłku. Więc to nie było tak, że to były dla mnie nieważne lata. Czasami zdarza mi się pytać siebie czy jak bym zaczęła np. wcześniej pisać, to czy bym więcej napisała. Nie żałuję jednak lat spędzonych w medycynie.
  

 
 - Największą popularność przyniosła pani saga zatytułowana „Stulecie Winnych”, która została zekranizowana przez Telewizję Polską. Toczą się ponoć rozmowy w sprawie ekranizacji innych powieści?

   Proces ekranizacji porównuję do porodu, ale nie w sensie bólu w jakim film powstaje, ale w kontekście cudu. Nie było na początku nic, a potem stał się cud. Bo oto książka, którą napisałam na stole w kuchni zamieniła się w serial, który przyciągnął przed ekrany rzesze widzów. Bardzo się cieszę i jestem zachwycona, że zagrała w nim Kinga Preis, czytelniczka moich książek. Wcieliła się w rolę Bronki. Od samego początku, aż do tego „porodu” to było niesamowite doznanie. Choć do zmian, które producenci wprowadzali w serialu początkowo nie mogłam się pogodzić. Oponowali też czytelnicy, którzy nie rozumieli dlaczego z ekranu znikają niektóre postaci, a fabuła idzie czasem w innym kierunku. Zrozumiałam później, że w filmie nie da się pokazać wszystkiego. Pewne rzeczy są nie do przeskoczenia. W czwartym sezonie już było tyle odchyleń od książki, że poprosiłam, by było, że film został zrobiony na motywach mojej powieści. Nie umiałam zrozumieć nieuzasadnionych charakterów moich bohaterów. Protestowałem na początku, ale autor jak się okazało, w trakcie produkcji filmu nie ma nic do powiedzenia. Powinien być szczęśliwy, że jego dzieło trafi na szklany ekran. 


 
 
(w) - 06-02-2024


Zapraszamy do galerii zdjęć:
1706859255.jpg 1706859256.jpg 1706859257.jpg 1706859258.jpg 1706859259.jpg 1706859260.jpg
Artykuły powiązane:
  • Nasze 40-latki - zaproszenie (08-11-2024)

  • Z cyklu Być Kobietą - Rozmowy o seksualności (07-11-2024)

  • Mała podróż w czasy PRL-u (07-11-2024)

  • Babskie Pogaduchy w Książnicy Stargardzkiej (17-10-2024)

  • To była magiczna noc (galeria, film) (13-10-2024)

  • Reklama
    Dodanie opinii jest jednoznaczne z zatwierdzeniem regulaminu
    Autor:
    Dodanie wiadomości jest jednoznaczne z zatwierdzeniem regulaminu
    Autor:
       Polecane przez INFO
    baner_5_1570135131.jpgbaner_8_1658156824.jpgbaner_9_1570642654.jpgbaner_10_1570145489.jpgbaner_13_1587714979.jpgbaner_21_1672648553.jpgbaner_28_1677653215.jpgbaner_30_1680645093.jpgbaner_31_1695228839.pngbaner_32_1708625514.jpgbaner_33_1708625553.jpg
    Copyright © Regionalny Informator Internetowy
    info..pl M. Cywka
    Robotnicza 9b
    73-110 Stargard
    tel. +48 609 804 424 / 91 578 42 10
    e-mail: info.wiadomosci@gmail.com