Reklama dźwignią handlu. Na pewno. Ale do jakiego stopnia. Informacje o produktach i usługach są już wszędzie. Telewizja, radio, internet, słupy… Często przeszkadza, ale już przyzwyczailiśmy się do niej. Czasami irytuje, ale czasami dostarczy ciekawej informacji. Coś za coś.
Informacje na słupach i miejscach wyznaczonych rozumiem, ale karteczki naklejone w każdym innym miejscu miasta są dla mnie nieporozumieniem. Wtykanie ich za wycieraczkę samochodów powoduje, że wiatr lub większość kierowców wyrzuca je na ziemię. Naklejanie na rynnach, skrzynkach elektrycznych i wszędzie gdzie się da - zaśmieca miasto.
Nie wiem skąd bierze się przyzwolenie w nas samych do takich działań. Milczenie na ten temat jest formą akceptacji. Przecież żaden to chyba problem znaleźć właściciela karteczki i nałożyć stosowne pouczenie nawet w formie mandatu? Czy naprawdę musimy ginąć w śmieciach i to na własną prośbę? A może darmowa forma reklamy w dzisiejszych czasach ma już społeczną akceptację?