Dzięki aplikacji, mieszkańcom łatwo było zgłaszać różne awarie i usterki. Fot. screen UM Stargard
Ilość wyświetleń: 368
Kilkaset usterek rocznie udawało się w mieście naprawiać, dzięki aplikacji NaprawmyTo. Miasto z niej zrezygnowało. Internauci pytają o przyczynę.
Zaśmiecony teren, brak rozkładu jazdy na przystanku, niedziałająca latarnia, dziura w chodniku, rozwalony śmietnik czy ławka – tego typu sprawy można było zgłaszać za pośrednictwem aplikacji NaprawmyTo. Wystarczyło mieć telefon czy tablet, by zrobić zdjęcie i z miejsca przesłać alert z adresem i krótkim opisem sprawy. Na stronie można było sprawdzić zgłoszenia, które już załatwiono, a które są w trakcie. Wszystkie informacje trafiały do straży miejskiej.
- Aplikacja nie działa – stwierdza internauta naszego portalu. – Była bardzo przydatna.
- Inne miasta są, a Stargard się wycofał? Za dużo pracy było? - dopytują stargardzianie.
Aplikacja nie działa od połowy tego roku. Mimo to, czytelnicy wciąż o nią dopytują.
- Główny powód rezygnacji to poszukiwanie oszczędności w związku z koronawirusem oraz fakt, że jest możliwość zgłaszania tego typu spraw do dostępnego przez całą dobę dyżurnego technicznego miasta – wyjaśnia Piotr Styczewski, rzecznik prezydenta Stargardu. - Mieszkańcy przez 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę mogą zgłaszać tego typu uwagi do straży miejskiej. Dyżurny techniczny miasta notuje wszystkie interwencje i przekazuje je odpowiednim podmiotom.
Niech miasto stworzy sama taka aplikacje, mają do tego informatyków swoich. A dyżurny techniczny, ten pomysł widocznie się nie sprawdza- telefonicznie nikt nie zadzwoni a e-mail jest nieznany mieszkańcom.