Akcja ratunkowa na jeziorze w Chociwlu. Łabędź miał źle zrośniętą, złamaną nogę
Strażacy OSP Dobrzany i (w środku) Michał Kudawski z Dzikiej Ostoi Fundacji na Rzecz Zwierząt. Fot. OSP Dobrzany
Ilość wyświetleń: 1127
Nietypową interwencję mieli strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Dobrzanach. Zostali wezwani do pomocy przy ratowaniu łabędzia.
Stanowisko Kierowania Komendanta Powiatowego w Stargardzie zadysponowało zastęp z OSP Dobrzany do pomocy. A potrzebował jej łabędź pływający po jeziorze Starzyc w Chociwlu.
- Strażaków wezwali członkowie Dzikiej Ostoi - mówi mł. bryg. Paweł Różański, rzecznik Powiatowej Straży Pożarnej w Stargardzie. - Zadysponowaliśmy tam ratowników z Dobrzan, bo oni dysponują łodzią, której OSP w Chociwlu nie posiada.
Dobrzańska straż 17 maja udała się więc nad chociwelskie jezioro.
- Nasze działania polegały na dotarciu do rannego łabędzia i wraz z pracownikiem Dzikiej Ostoi złapaniu go przy pomocy podbieraka - informuje druh BK z Dobrzan. - Po zakończonych działaniach rannym łabędziem zajął się pracownik pogotowia, który przewiózł go do siedziby Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Dzika Ostoja.
"Polowanie" na łabędzia rozpoczęło się jednak już kilka dni temu. Anna Szczepaniak, miłośniczka zwierząt z Chociwla, zauważyła, że ptak dziwnie się zachowuje. Zgłosiła tę sprawę Dzikiej Ostoi. Na miejsce pojechali członkowie tej fundacji. Obserwowali ptaka i zauważyli, że ma w nogę wbity haczyk. W miniony piątek próbowali odłowić ptaka, by udzielić mu pomocy. Podpłynęli do niego kajakiem. Ale akcja była nieudana, łabędź uciekł. Dlatego 17 maja wezwali na pomoc strażaków. Tym razem szczęście im dopisało, choć łatwo nie było, bo łabędź zrywał się do lotu i opadał, odpływał w kierunku plaży, robił uniki, skręcał to w prawo, to w lewo.
- Okazało się, że łabędź ma złamaną nogę, która źle mu się zrosła - opowiada Michał Kudawski z Dzikiej Ostoi. - Stare złamanie kości podudzia dawało mu się we znaki. Stąd te jego nienaturalne zachowania na wodzie. Dziś zostanie wykonane prześwietlenie, a chirurg podejmie decyzję co dalej; czy łamiemy i składamy mu tę nogę na nowo czy zostawiamy.
Może się okazać, że odłowiony łabędź nie zostanie już wypuszczony do naturalnego środowiska, a trafi pod opiekę osób prywatnych mających stosowne zezwolenie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Wypuszczenie go na wolność może dla niego oznaczać śmierć. Gdy nie poderwie się do lotu, stanie się łupem dzikiej zwierzyny albo zamarznie zimą na wodzie. Bywa, że ranne zwierzęta, które sobie nie poradzą, są poddawane eutanazji, by się nie męczyły.
- Zobaczymy, może lekarz da mu szansę - dodaje Michał Kudawski z Dzikiej Ostoi.